Data: 2008-06-18 15:42:12
Temat: Re: Kupujesz mieszkanie? - uważaj!
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 18 Jun 2008 12:51:44 +0200, Boombastic napisał(a):
>> A jak ludziom developer sprzedaje mieszkania na obrzeżach Wawy np., to na
>> co się traci najwięcej czasu?
>
> To ich problem, że tego nie liczą lub że nie mają kasy na dom czy lepiej
> połozone mieszkanie. Przeciez za te pieniądze nie wybudują teraz domu.
> Chyba, że pod Grójcem.
>
>> Już lepiej dojeżdżać do pracy z domu, choćby pół godziny dłużej, ale nie
>> wracasz do mrowiska, gdzie żadnej prywatności ani odpoczynku od ludzi.
>> Takie osiedla to tylko sypialnie, aby się parę godzin "przekimać" i znów
>> jazda w tłoku do pracy... Tylko dom daje odskocznię - można i odpocząć, i
>> popracować przy nim lub w ogródku, to się nazywa relaks.
>> Najmniejszy domek jest wart wszystkich pieniędzy. No i jeszcze jedno:
>> grunt
>> pod tym domkiem ma tylko jednego właściciela - to jest kolejny atut.
>>
>> Mieszkanie blisko miejsca pracy warto tylko wynajmować - właśnie ze
>> względu
>> na ów przykład ze zmianą lokalizacji firmy.
>
> Przyjmujesz błędne założenie, że szczytem marzeń ludzi jest posiadanie
> własnego domku pod miastem by dłubac w ziemi. Otóż nie. Jest wiele osób
> które tego nie chcą, bo nie mają czasu grzebac sie z ogrodem, nie mają czasu
> na długie dojazdy i stanie w korkach, chcą mieć wieczorem życie towarzyskie,
> chcą mieszkać w cywilizacji.
Chciałeś powiedzieć - w slamsie :-)
Dla mnie dzisiejsze "nowoczesne" osiedla typu Tarchomin itp. to slamsy -
tanie, masowe technologie, skrajne zagęszczenie, oddalenie od
"cywilizacji".
> Tylko dom daje odskocznię? Dobre sobie. Grunt pod domem jednego właściciela
> i to ma byc atut? Niby dlaczego?
Niczego nikomu nie sugeruję ani nie imputuję, tylko podaję fakty; np. żaden
prawnik nie kupi domu/mieszkania ze współwłasnością gruntu, bo wie, czym to
grozi. Jeśli Ty nie wiesz, to spytaj któregoś, bo ja Cię nie przekonam.
Ponadto jeśli ktoś nie lubi ogrodu, może wybetonować otoczenie domu - jego
sprawa. A dom jest dom. Zero komplikacji prawnych.
Życie towarzyskie mieszkańców domów nie polega na słuchaniu muzyki z
imprezy zza ściany, naprawdę zalezy tylko od chęci, a nie od lokalizacji, a
w dodatku odpada wszelki przymus - jak właśnie owe odgłosy zza ścian czy z
podwórka. No, a jeśli myślałeś o kinie czy teatrze, to rozumujesz dość
naiwnie sądząc, że mieszkańcy domów są przyrośnięci do swojej (własnej)
bramy ;-P
|