Data: 2008-06-19 14:48:21
Temat: Re: Kupujesz mieszkanie? - uważaj!
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 18 Jun 2008 20:05:17 +0200, Boombastic napisał(a):
>> Chciałeś powiedzieć - w slamsie :-)
>> Dla mnie dzisiejsze "nowoczesne" osiedla typu Tarchomin itp. to slamsy -
>> tanie, masowe technologie, skrajne zagęszczenie, oddalenie od
>> "cywilizacji".
>
I przeklejam fragment Twojej wypowiedzi poniżej innego, bo odpowiem
łącznie:
> Ty chyba dalej żyjesz w świecie wielkiej płyty lub inwestycji JW
> Construction z Białołęki i masz raczej ograniczone pojęcie o nowoczesnym
> budownictwie apartamentowym. Zapewniam cię, że są takie budynki, że nie
> usłyszysz sąsiada z żadnej strony. Ale ich nie ma na Białołęce.
> Skoro ty odbierasz otoczenie poprzez Tarchomin to dla ciebie nie ma ratunku.
Nie, bo ja nie mieszkam (na szczeście) ani w bloku, ani w Tarchominie, ale
znam akurat dobrze ten rejon i tego typu osiedla - byłam przerażona
ciasnotą między budynkami i wszystkim tam. Większość ludzi nie ma pieniędzy
na lepsze mieszkania, chcąc mieszkać w Wa-wie (chociaż cóż to za Wa-wa...)
i dlatego akurat takie budownictwo jest reprezentatywne dla wyborów
większości kupujących mieszkania w Wawie i w innych większych miastach.
Apartamenty, o których być może myślisz Ty, to towar luksusowy, nie dla
przeciętnego zjadacza chleba, zresztą byle mieszkanko we wspomnianym
Tarchominie też - w większości ludzie biorą kredyty na całe życie. Tyle że
za takie mieszkanko (powiedzmy 400-450 tys zł) można kupić pod miastem
działkę i wybudować niezły domek, mając pojęcie o tym, co wsadzono w jego
ściany i kondygnacje. I nie ma współwłasności. Może nie zawsze jest blisko
do twojej "cywilizacji", ale summa summarum same zalety.
>> prawnik nie kupi domu/mieszkania ze współwłasnością gruntu, bo wie, czym
>> to
>> grozi. Jeśli Ty nie wiesz, to spytaj któregoś, bo ja Cię nie przekonam.
>
> No popatrz, a jednak kupują. Dalej się pytam - jakie to są te poważne
> wady/zalety.
Takie, że niby masz, a nie masz. Czyli: nie decydujesz sam o swojej
własności - choćby w sprawach budowlanych, zmiany przeznaczenia czy sposobu
użytkowania, a już w skrajnej sytuacji, np. kiedy dom przestałby istnieć
(wojna, klęska żywiołowa, katastrofa budowlana itp) jesteś właścicielem
kilku metrów i to bez wydzielenia konkretnych metrów z całości - nie możesz
zdecydować sam, co na nich postawić, porozumienie się z resztą
współwłaścicieli jest w zasadzie utopią... To tak z grubsza.
O kłopotach ze współwłasnością gruntów pod blokiem/osiedlem masz tutaj
(więcej nie chce mi się szukać, ludzie piszą o nich ciągle):
http://groups.google.pl/group/pl.soc.prawo/browse_fr
m/thread/2486ded3a5958b2a/bb0fe0f3984663b0?hl=pl&lnk
=gst&q=%22pod+blokiem%22#bb0fe0f3984663b0
,a podobnych "przyjemności" na każdym kroku spotyka się co niemiara.
>
>> Ponadto jeśli ktoś nie lubi ogrodu, może wybetonować otoczenie domu - jego
>> sprawa. A dom jest dom. Zero komplikacji prawnych.
>> Życie towarzyskie mieszkańców domów nie polega na słuchaniu muzyki z
>> imprezy zza ściany, naprawdę zalezy tylko od chęci, a nie od lokalizacji,
>> a
>> w dodatku odpada wszelki przymus - jak właśnie owe odgłosy zza ścian czy z
>> podwórka.
>
>
> No, a jeśli myślałeś o kinie czy teatrze, to rozumujesz dość
>> naiwnie sądząc, że mieszkańcy domów są przyrośnięci do swojej (własnej)
>> bramy ;-P
>
> Taaak, przecież aż sie palą by dziennie spędzac kilka godzin w samochodzie.
> I na drinka tez nim jadą, nie?
Samochodem na drinka? - chyba żartujesz :-)
Spotykamy się z przyjaciółmi w mieście przy każdej okazji, niekoniecznie na
drinka, są też inne sposoby spędzania czasu, a jeśli kończy się drinkiem,
to odwozi nas i po nas przyjeżdża nasze dziecko lub jedna niepijąca osoba z
towarzystwa. 20 minut jazdy i po krzyku, bez przesady, no, do Warszawy z
Janek czy choćby z Milanówka pewnie jechałoby się nieco dłużej (góra 40
minut), ale wieczorem to ruch akurat w przeciwną stronę jest najbardziej
natężony, więc nie byłoby tak źle :-)
|