Data: 2002-06-03 10:41:29
Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: "Ula Dynowska" <u...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> news:ade6tc$4r9$1@news.tpi.pl - konkretnie słowa
>
> : kobiety, w imię "niebycia" kurami domowymi, podtrzymywania za
> wszelką
> : cenę mitu ich interpretacji partnerskiego związku i
> "sprawiedliwego"
> : podziału obowiązków domowych, będą za wszelką cenę wysyłać
> chłopów po zakupy
Ania może i ma poukładane stosunki ze swoim mężem, ale moim zdaniem jest
arogancka w stosunku do wszystkich, którzy z partnerem układają sobie troche
inaczej. Mnie osobiście trochę ruszyło w ostatnim poście Ani to wyciąganie
1000 złotych następnego dnia po niczym nieskrępowanych zakupach. Nie wiem,
czy to był żart, czy prawda, ale z moich osobistych doświadczeń - jeśli sie
nie ma problemów finansowych, to wszystko jest pięć razy prostsze. Oczywiste
jest dla mnie, ze jeśli można sobie pozwolić na zakupy bez ograniczeń, to
kwestia znajomości ceny masła jest mało istotna, a osoba zarabiająca nie ma
najmniejszej potrzeby kontrolowania wydatków robionych przez nie pracującą,
chyba, że ma jakieś problemy sama ze sobą. Ale jeśli pieniędzy jest mało, to
znajomość cen jest bardziej istotna, zeby się nagle nie okazało, że powstają
dziwne pretensje o wysokość wydawanych sum... Poza tym, większość "żon",
nawet jeśli by chętnie trochę posiedziała w domu i pozajmowała się dziećmi i
mężem, jest zmuszona do powrotu do pracy - z przyczyn finansowych. I co w
dalszym ciągu ta druga połowa ma być zwolniona ze wszelkich obowiązków
domowych? Albo w tempie ekspresowym sie dostosowywać, bo wcześniej nic w tym
kierunku nie robiła? Ja rozumiem, ze moze nie każdy mężczyzna lubi gotować,
chociaż jak już potrafi, to zaraz można usłyszeć męską opinię, ze to
meżczyźni są najlepszymi kucharzami, ale jeśli nie dopuści się mężczyzny do
garów, zeby się biedaczek nie wysilał, to nigdy sie nie odkryje, czy nie
drzemią w nim ukryte talenty. Dla Ani wyrazem miłości jest gotowanie mężowi
swoich super potraw, dla mnie było np. zjadanie z uśmiechem jego pierwszych
produkcji, mimo smaku nie zawsze udanego. A teraz w niedziele czy świeta on
dla mnie gotuje z przyjemnością super potrawy i wcale z tego powodu jego
praca zawodowa nie cierpi (a paradoksalnie nawet czasem to w pracy
wykorzystuje). A w drugą stronę - zwykle co prawda w pracach np. stolarskich
mojego męża występuję jako ta osoba, która siedzi na elemencie, coby sie nie
przesunął przy cięciu ;), ale np. przy budowie naszego wspólnego domu też
sie troche właczam, nawet do takich głupot, jak przeniesienie sterty desek
na drugą stertę, sprzątanie ścinków i ich palenie, no i planowanie wystroju.
A Ty Aniu, nie wiesz, czy gdyby dom twoich znajomych urzadzał mąz, to byłby
ładniejszy? Niby dlaczego? Bo co faceci mają z natury lepszy gust? Wybacz,
ale nie sądzę. Znam przypadki "pięknych" wnętrz zarówno autorstwa męskiego
jak i kobiecego, tyle, ze facetom zwykle się nie chce ruszyć palcem, bo żona
go wyręcza w podejmowaniu decyzji o przysłaowiowym(?) kolorze firanek. Uff,
to sobie popisałam.
Pozdrawiam - Ula
|