Data: 2002-06-03 16:57:10
Temat: Re: Mężczyzna na zakupach
Od: Eponina <e...@j...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ania napisał(a) tak:
> Więc wiem na pewno, że mój mąż tego nie lubi i
> nie umie i nie zmuszam go do tego w imię idei partnerskiego
> związku.
A jakbys tak padła na tydzień-dwa do łóżka złożona ciężką chorobą
albo złamaną nogą to co wtedy? Cała rodzina przestanie jeść, bo
małżonek zakupów nie umie zrobić?
Tu już nie chodzi o ideę partnerstwa tylko o umiejętności niezbędne
do codziennego funkcjonowania. Słyszałam o przypadku, kiedy kobieta
po ciężkim porodzie zakończonym cesarskim cięciem musiała tyrać w
domu i skończyło się to ponowną operacją, bo jej szwy puściły.. A
powód? Prosty: przez lata małżeństwa przyzwyczaiła męża, że jest
niezastąpiona i biedaczek nie umiał sobie bez niej nawet herbaty
zaparzyć... Robienie z faceta niedołęgi na dłuższą metę nie popłaca.
Z mojego męża mamusia zrobiła takiego księcia pana i ja teraz trzeci
rok pracuje ciężko nad tym, żeby on przestał uważać, że obsługa mu
się należy. Mimo, że jestem na jego utrzymaniu, nie poczuwam się do
bycia li i jedynie gosposią. Dlatego on też musi robić akupy, pomagac
mi w porządkach i takie tam. Nawet jeśli tego nie lubi i nawet jeśli
robi to gorzej. Zresztą nie czuje się niezastąpiona przy garach i
odkurzaczu.
> No wlaśnie opisywane uprzednio pretensje mężów moich kolezanek
> wydają mi się dziwne (delikatnie mówiąc)
A przyszło Ci do głowy zaślepionej dobrobytem, że są rodziny żyjące
skromniej niż Wy? I że każda złotówka może mieć znaczenie, bo w ciągu
miesiąca udaje się zaoszczędzić z tych złotówek całkiem poważną kwotę
na niezbędne wydatki? Na przykład buty dla dziecka? Warto, żebyś,
droga Aniu zobaczyła coś więcej niż czubek swojego nosa i przyjęła do
wiadomości, że nie każdy miał tyle szczęścia co Ty. Pokory, kochana,
więcej pokory.
--
pozdrawiam
Monika
|