głupio mi bo nie jestem fachman, ale migdałki mam wyprowadzone z
ałyczy-węgierki , i ślicznie mi rosną, nie , wiem jak to odnosi się do
opłacalności, ....robiłem to dla siebie, rośnie i kwitnie ( tzn. teraz
zaczyna..) super
pozdrawiam :)))


--
klap
GG 1791262
k...@w...pl
Użytkownik <h...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:65ca.00002897.3cb9a7a3@newsgate.onet.pl...
> > Haniu!
> > Napisze,że fajnie trafiłaś; taki mix to pozostałość po niesprzedanych
> > węgierkach, lepiej zaszczepić migdałka niż spalić, ale normalnie tego
się
> > nie robi: CZAS i KOSZTY!!!
> > Pozdrawiam.
> > Michal
> >
>
>
> Hmm....
> No wiec zrobiłam tak:
> Jako, że jestem wżeniona w rodzinę od pokoleń szkółkarską sama będąc
ignorantem
> z pewnymi pretensjami do znajomości rzeczy (ogródkiem zajmuję się ja!),
> przedstawiłam twój pogląd teściom i szwagrowi. Reakcje były następujące:
teść,
> krewki sześćdziesięciolatek, zdrowo się wkurzył (ale on w ogóle jest
> nerwowy ;-). Szwagier natomiast - LOL, LOL, LOL....
> Reasumując - obaj jak twierdzą robią migdałka na węgierkach, dodam że obaj
> prowadzą szkółki roślin ozdobnych więc o pozbywaniu się niesprzedanych
węgierek
> nie może być mowy. Podobno z węgierki łatwiej się wyprowadza prosty pień i
> mniej jest zachodu przy usuwaniu odrostów więc mimo wszystko jest to
korzystne
> również dla szkółkarza.
> Pozdrowionka, Hania.
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl