Data: 2002-03-08 22:48:02
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marek W. napisał(a) w wiadomości: <3c87c368$1@news.vogel.pl>...
>Tak czytam ten w?tek i,,,
>Jak kobiety s? takie biedne i pokrzywdzone tym że "musiały" oderj?ć do
>innego faceta i co to one nie przeżyły,,,, wiesz co to po prostu zakrawa na
>kpinę - jak tak cierpicie to najlepszym lekarstwem jest nie odchodzić a nie
>bzdury potem wypisywać
Marek to nie jest tak....
Uwierz mi ze nie latwo jest odejsc od faceta z ktorym sie wiazalo
nadzieje,ukladalo zycie ,budowalo rodzine,ma sie z nim dziecko.Caly czas
myslisz czy mam do tego prawo?Czy mam prawo rozdzielac ojca i dziecko?Jak
sobie poradzimy?Jak sobie on poradzi?(tak,tak).
Ja naprawde dlugo podejmowalam ta decyzje.Moj byly maz wcale mi nie pomagal
w tym abym podjela decyzje o zostaniu z nim.Wrecz przeciwnie.Przeciez nie
byl slepy widzial ze sie pomiedzy nami psuje i nic nie robil aby bylo
lepiej.Dopiero jak juz powiedzialam mu dosadnie ze chce odejsc i ze to tylko
kwestia czasu,ze szukam sobie innego mieszkania to zmienil sie w aniola.Ale
ja nie potrafilam juz jemu zaufac,za bardzo mnie zranil,za dlugo mna
pomiatal i ponizal,dolowal i wpedzal w kompleksy.Tego sie nie zapomina.
Poza tym mieszkalismy z jego rodzicami.Tesciowa dawala mi w kosc.Prosilam go
abysmy sie wyprowadzili ale on nie chcial ,tu bylo mu wygodnie.Mial kumpli
pod nosem ,mamusie ktora przy nim skakala i wszystko co mu bylo potrzebne do
szczescia.
W koncu nadszedl taki moment ze bylo mi wszystko jedno gdzie,do kogo odejde
byleby sie wyniesc od tego czlowieka,aby miec spokoj,ale nie mialam dokad
pojsc.No ale szczescie sie do mnie usmiechnelo,poznalam mojego obecnego
partnera ktory jest przeciwienstwem bylego i nawet jakby on sie nie pojawil
w moim zyciu to i tak od meza bym odeszla,byle gdzie,byle daleko...
Heh,mialam nie wywlekac brudow,ale zabolalo mnie to co napisales....
Magda
|