Data: 2001-03-05 13:09:46
Temat: Re: Nagosc
Od: pk <p...@g...pl.xxx>
Pokaż wszystkie nagłówki
cbnet wrote:
>
> Wiesz, filozofujesz IMO. :)))
Przepraszam, IMO. ;)))
> Nie sadze abys znalazl faceta ktorego nie podnieca nagosc w ogole,
> tzn ktory nie odczuwalby ani troche podniecenia w kontakcie z nagoscia,
> natomiast odczuwalby podniecenie w kontakcie z 'intelektem'.
Taa ale czy to moralne - tak sie ta nagoscia podniecac? Ja od razu
wyobrazam sobie rzesze masturbujacych sie mezczyzn i ich sponiewierane
sumienia. A co kiedy zyje sie 15lat z kobieta i jej nagosc przestala juz
podniecac [to moze nie jest ta przyszlosc jakiej oczekujemy ale nalezy
ja brac pod uwage]? Czym wtedy sie podniecac - nagoscia innych, lub
bardziej atrakcyjnych kobiet?
[..]
> Podejrzewam nawet ze podniecanie sie wylacznie 'mozliwosciami
> intelektualnymi' jest (no nie wiem czy uzyje wlasciwego slowa) jakas
> dewiacja.
Ostro powiedziales, takiej dewiacji nie znam - moze wiec jest tylko i
wylacznie moj zartobliwy wymysl ;)
> Kolejna rzecz to kwestia atrakcyjnosci: i tutaj cos moze decydowac
> o silniejszym lub 'takim-sobie' podnieceniu IMO. :)
>
> O to mi chodzilo :)))
> i staralem sie w miare jasno o tym napisac. :)
>
> Jesli chodzilo Ci o to ze ze kontakt z nagoscia podnieca mnie, zas Ciebie
> ani troche - to OK zgadzam sie z Twoimi 'udziwnionymi' tezami. :)
Twoja uszczypliwosc mnie boli. ;-(
Kontakt z nagoscia podnieca mnie ale *dopiero* wtedy gdy oprocz tego mam
mozliwosc kontemplowac zalety intelektualne - zgodnie z powiedzeniem
Zbigniewa Lwa-Starowicza. ;) Poniewaz powiedzial to Zbigniew
Lew-Starowicz - *na pewno jest to dobre i wlasciwe*. ;)
pk
|