Data: 2010-12-15 21:47:15
Temat: Re: Napój ulubiony...
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 15 Dec 2010 21:40:12 +0100, Jagna W. napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:6w7z4qq1p4k6.1g1kxpanfkawp.dlg@40tude.net...
>> Dnia Wed, 15 Dec 2010 21:18:54 +0100, Ikselka napisał(a):
>>
>>> Nie ma to jak kompot z gruszek, ze słoika wprost z piwnicy, zimny,
>>> nierozcieńczony!
>
> Nie za słodki taki nierozcieńczony?
Nie robię bardzo słodkiego, bo od teściowej przejęłam fajny zwyczaj
podawania nierozcieńczonego kompotu w szklanych kompotierkach, więc musi
być w sam raz słodki, gęsty, esencjonalny, zimny, cudowny po prostu. A dziś
piję jak smok, bo na obiad zjadłam skrzydełka w miodzie z chilli i
czosnkiem, całą górę, z ryżem oczywiście - moje ukochane danie. I tak piję
do tej pory, jak smok wawelski, wszystko, co mi się nawinie pod rękę. I
właśnie ku mojemu zbawieniu przypomniały mi się te kompoty gruszkowe w
piwnicy - cóż to była za ulga 3-P
I sok pomidorowy!
>
>> Powyższe - nie moje, ale JAK moje :-)
>
> Wygląda trochę jak jakieś narządy zakonserwowane w formalinie :-P
>
>
E, bardzo wykwintnie wygląda, ale nie w słoju, tylko w
szklanej/kryształowej kompotierce, bomba po prostu. Ja się dziś oczywiście
nie bawiłam w żadne "anse" - przy tym pragnieniu po prostu wlałam sobie
kompocik do kubka. A gruszeczki - mniam, widelczykiem, do gębusi :-)
Jeśli już skojarzenia, to... gruszki w słoju kojarzą mi się raczej z pewnym
erotykiem Baczyńskiego: "...słońce w ramionach, czy twego ciała kryształ
pełen owoców białych, gdzie zdrój..." :-)
|