Data: 2002-11-21 14:53:02
Temat: Re: Niezależnoś
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ariovk$h79$1@news.tpi.pl...
> [...] co z tym ma wspólnego myślowe branie pod uwagę
> takiej możliwości. Mnie nigdy przez myśl nie przeszło,
> żeby żona mogła ode mnie odejść, że stanie się nagle
> oziębła czy licho wie co jeszcze.[...]
Ja wiem, że to ładnie i wzniośle tak myśleć, że na zawsze i
niezmiennie, i w ogóle. Jeśli tak potrafisz, szczerze
zazdroszczę. Mnie nie wychodzi.
Nie oznacza to oczywiście, że _zakładam_, że pewnego pięknego
poranka TŻ rzuci "adieu" i oddali się w nieznanym kierunku, albo
że mnie najdzie taka ochota. Wręcz przeciwnie, całym sercem
wierzę, że nam się uda, że się dopracujemy tego "dopóki śmierć
nas nie rozłączy". Niemniej jednak mam oczy, uszy i nieźle
funkcjonującą pamięć i zdaję sobie sprawę z tego, że taki
scenariusz jest teoretycznie możliwy. I znowu - nie znaczy to,
że z pełnym wyrachowaniem "odkładam sobie polisę na wypadek
rozstania", ale nie wyobrażam sobie pozostawania w pełnej
zależności od TŻ.
Inny aspekt tego zagadnienia to "odciążenie" TŻ z obowiązku
samodzielnego utrzymania rodziny, z presji, że materialny byt
zależy wyłącznie od niego. To ogromna odpowiedzialność, nie
chciałabym żyć pod takim naciskiem i nie chciałabym też, żeby TŻ
musiał go znosić.
W moim przypadku sprawa ma jeszcze drugie dno - sporo
naoglądałam się, jak manipuluje się ludźmi, a szczególnie
kobietami, za pomocą pieniędzy, jak brak szacunku i autorytetu
nadrabia się wydzielaniem i awanturami o parę groszy na osobiste
drobiazgi. I dla mnie po prostu nie istnieje taka możliwość, że
nie mam _własnych_ pieniędzy. Niezależnie od tego, że akurat mój
TŻ reprezentuje wręcz przeciwną postawę i nieuzasadnione
ograniczanie mi wydatków nawet by mu przez myśl nie przeszło.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
|