Data: 2004-03-26 07:44:03
Temat: Re: [OT] dot. aborcji
Od: "Artur Czeczko" <a...@e...one.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marek Bieniek" <a...@s...re.invalid> napisał w wiadomości
news:9keyxs9813rd.dlg@always.coca.cola...
>
> Czy grzeszy ten, co wie, że grzeszy, czy również ten, co nie wie?...
grzech żeby był grzechem, musi być oczywiście świadomy i dobrowolny...
> Niestety nie jestem na bieżąco z prawem kanonicznym, ale jak to jest w
> takim razie z tym grzechem pierworodnym?...
to nie jest tak, że każdy człowiek popełnił grzech pierworodny, tyle że jego
skutki w jakiś sposób przeniosły się na każdego człowieka.
> Kiedyś wpadła mi w ręce książeczka rozpowszechniana w pewnym kościele
> (wyznania rzymsko-katolickiego dotycząca sakramentów - m. in w sytuacji
> sali porodowej. Napisane tam było, że jeśli płodowi grozi śmierć w
> czasie porodu, trzeba szybko wziąć jakąś strzykawkę, nabrać do niej wody
> święconej i wprowadziwszy ją do dróg rodnych kobiety i zwilżyć nią
> główkę płodu, dopełniając tym samym sakramentu chrztu, aby nie odbierać
> nienarodzonemu możliwości zbawienia.
Z punktu widzenia dzisiejszej teologii: bzdury. Chrzest nie musi koniecznie
polegać
na polaniu wodą. Po pierwsze "działanie" sakramentów zaczyna się już wtedy,
gdy chce się przyjąć sakrament. Np. gdy dorosły człowiek chce się ochrzcić,
ale
w przeddzień zginie w wypadku samochodowym. Albo gdy rodzice zamierzają
ochrzcić dziecko, ale dziecko umrze. A gdy rodzicie nie zamierzają dziecka
ochrzcić, liczy się pragnienie Kościoła, aby każdy człowiek był zbawiony.
To jest tzw. chrzest pragnienia. Inny rodzaj chrztu to chrzest męczeństwa,
tj. gdy nieochrzczony człowiek poniesie męczeństwo w obronie wiary.
> Niestety książeczki nie mam, więc nie jestem w stanie podać żadnych
> szczegółów, a i pamięć może mnie nieco zawodzić (choć nie wydaje mi
> się), ale czy to brzmi dorzecznie?...
>
> Pisze to tylko po to, żeby wykazać do jakich niedorzeczności może
> prowadzić konsekwentne stosowanie pewnego sposobu myślenia, absolutnie
> nie po to, żeby dyskredytować jakąkolwiek religię czy też kogokolwiek
> poniżać. Możliwe, że ta książeczka nie była zatwierdzona przez
> odpowiedznie władze kościelne i nie ma nic wspólnego z oficjalną
> wykładnią Kościoła, ale IMHO warto było o tym wspomnieć...
Żeby wykazać, że konsekwentne myślenie nie ma przyszłości? :-)
Strasznie się zaofftopiczyliśmy. Jakbyś chciał podyskutować na ten temat, to
może
zapraszam na priv...
Pozdrawiam,
Artur
|