Data: 2007-04-04 17:37:57
Temat: Re: Ocena z zachowania
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Szerr napisał(a):
> Dnia Wed, 04 Apr 2007 19:13:03 +0200, krys w wiadomości
> <news:ev0mb6$7hk$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
>
>> Nie tylko z tego powodu. Mnie po prostu wpienia takie "huzia na
>> Józia" - jakie szanse ma dziecko w starciu z pedagogiem szkolnym i
>> rodzicem innego dziecka?
>
> W ocenie ucznia i sytuacji nawet najlepszy nauczyciel może popełnić
> błąd. Takie sprawy się wyjaśnie, a nie od razu węszy polowanie z
> nagonką.
Wyjaśnianie nie wyglada tak, jak to opisała @nn. To właśnie było
polowanie z nagonką. Zupełnie inaczej wyglądałoby to wyjaśnianie
a) z rodzicami obojga uczniów
b) bez udziału rodziców
W tej sytuacji nie miałabym zastrzeżeń.
>> Sama pisałaś, że szkoła to nie sąd.
>
> Dostosowała się do Twojej retoryki.
Harun da sobie radę bez adwokata.
>
>>> O winie/niewinności chłopaka przesądzi, jak uważam, dopiero rozmowa
>>> z jego matką.
>> No jak, skoro wyrok już wydano - obniżona ocena ze sprawowania.
>
> Ocena wyrażana pod wpływem impulsu może się zmienić. I w tym kierunku
> trzeba sterować, naświetlając problem z punktu widzenia "winowajcy".
> Tylko bez agresji!
Wiesz, jak ja dziecku w złości powiem, ze "koniec z kompem, bo cośtam",
to jak ochłonę, nie cofam końca. Słowo sie rzekło, kobyłka u płota. Na
tym polega konsekwencja. I moje dziecko wie, że jak już coś powiem, to
to obowiązuje. Nie pozwalam sobie na kłapanie dziobem po próźnicy.
>
> Dla mnie nie ulega wątpliwości, że moje dziecko, nawet zasypywane
> łańcuszkami, nie ma prawa się tak zachować.
Cierpliwość kiedyś się kończy. Jak ktoś nie rozumie po polsku, to może
zrozumie po łacinie. Gdyby tą dziewczynę uderzył, to powiedziałabym, że
nie miał prawa.
Ale my chyba inne książki czytamy.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
|