Data: 2006-03-26 18:07:35
Temat: Re: Opowiesc o Adamie i Ewie.
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
LeoTar wrote w
news://news.ipartners.pl:119/e06dgn$5qh$1@nemesis.ne
ws.tpi.pl
> Użytkownik "vonBraun" <interfere@o~wywal~2.pl> napisał w
> wiadomości news:e05s5b$22np$1@news2.ipartners.pl...
>
>>> Nigdy nie stała się równa, emocjonalnie, własnej matce.
>>> Po prostu jej nie miała i nie miała szans na odebranie
>>> pierwszego doświadczenia - w szczególności seksualnego -
>>> z rąk własnej matki i ojca. Dlatego dafault-owo nie
>>> mogła mieć wiedzy o tym co czyniła z Adamem i co powinna
>>> przekazać własnej córce. Analogicznie jest z Adamem.
>
>
>> Tu się gubię - byłem przekonany, że odwołujesz się do
>> "symboliki biblijnej" lecz nie traktujesz jej dosłownie,
>> tymczasem fragment...
>
>
> Biblia to w końcu księga ksiąg, szczegolnie Księga
> Rodzaju. Traktuję bardzo serio emocjonalną równość rodzica
> i dziecka: córka musi czuć się równa matce a syn ojcu.
> Zastanawiałem się w jaki sposoób może się dokonać
> zrównanie dziecka z rodzicem tej samej płci. Lata temu
> myślałem, ze chodzi o rozwiązania w sferze ciała.
> Ostatecznie doszedłem jednak do wniosku, że chodzi o
> emocje.
>
>> " Nigdy nie stała się równa, emocjonalnie, własnej matce.
>> Po prostu jej nie miała i nie miała szans na odebranie
>> pierwszego doświadczenia"
>
>
> Nie miała z kim się porównać bo nie miała matki.
Masz na myśli rzeczywistą - współczesną
kobietę opisywaną metaforycznie
jako "Ewę" czy też bilijną Ewę? O tej drugiej nie jestem w
stanie dyskutować inaczej niż w konwencji "interpretacji
dzieła literacko/historycznego,czy mitu". O tej pierwszej da
się coś powiedzieć wprost.
> Ale chodzi równocześnie o to, ze miała ojca o ktoego
> rywalizowalaby z matka. Z obserwacji wielu psychologow
> jasno wynika, ze rywalizacja taka ma miejsce i dotyczy tak
> dziewczynki jak i chłopców. Córki rywalizują z matkami o
> ojców a synowie z ojcami o matki. Brak momentu zakończenia
> takiej rywalizacji przeciąga po pierwsze dzieciństwo w
> życie dorosłe a po drugie dziewczynka nie staje się
> kobietą a chłopiec nie staje się mężczyzną. Jest to
> rywalizacja w sferze seksualnej.
Dobra, to chyba "każdy wie" ;-))))
> Według mnie zakończeniem tej rywalizacji byłby moment, w
> którym ojciec zaakceptowałby emocjonalnie syna jako
> potencjalnego partnera swojej kobiety i nie zabraniałby
> synowi takiej myśli.
To przecież ma miejsce, przynajmniej w sferze emocjonalnej,
skądś w końcu wzięła się powtarzana do znudzenia na wielu
filmach wojennych scena w której odchodzący na wojnę ojceic
mówi do najstarszego syna "Synu - teraz ty opiekuj się
matką!".
> W ten sposób syn stałby się równy emocjonalnie ojcu. Nie
> powinna istnieć żadna bariera (zakaz) emocjonalna przed
> tym by syn zastąpił ojca w podtrzymaniu gatunku na wypadek
> niespodziewanej śmierci ojca.
Jeśli psychologowie ewolucyjni mają rację - a często ją mają
rozwiązanie to jest niekorzystne z punktu widzenia
samolubnego genu, który woli wozić się na takich osobnikach,
którzy nie mają wad wrodzonych. Bliskie pokrewieństwo, to
niestety realne ryzyko czegoś takiego, więc "w imię natury"
trudno mi się z tym zgodzić. Z tego powodu zresztą opisywany
zakaz - choć generuje napięcia o których piszesz jest jednak
uzasadniony.
> BYT jest bezwzględny w swoim dążeniu do przetrwania
> i powinien być zwolniony z jakiegokolwiek zakazu jezeli
> chodzi o jego trwanie. Jakikolwiek zakaz powoduje, ze
> sprawa podtrzymania trwania Bytu staje pod znakiem
> zapytania. Gdyby zdarzyło się tak, że po śmierci ojca syn
> pozostałby san ze swoją matką wówczas nie powinien być
> ograniczony w żaden sposób przed podjęciem współżycia z
> matką w celu przetrwania zycia. Zakaz powoduje, ze
> przekroczenie tego zakazu rodzi ekstremalne emocje
> powodujac zaburzenia informacyjne w Bycie (Człowieku) i
> przynosi ze sobą przemiany (ewolucja). Zlikwidowanie
> zakazu eliminuje te niepotrzebnne emocje i zapobiega
> czemuś co ogólnie nazywa się patologią. Patologia to tylko
> odprysk ewolucji Bytu poszukującego własnej tożsamości i
> wiedzy o samym sobie.
Z powodów genetycznych nakaz jest uzasadniony ale sądzę, że
jest alternatywa - chodzi mi o taką wizję rodziny w której
syn związany jest zarówno z matką jak i z ojcem i niejako z
miłości do ojca rezygnuje dlań ze swojej matki postanawiając
znaleźć sobie nową partnerkę - zwróć uwagę na ten fragment -
wydaje mi się ważny a chyba nie mieści się w twojej
koncepcji.
>
> Gdyby zdarzyło się tak jak przytrafiło się Lotowi z
> Sodomy, że jego żona zginęła w wyniku złamania zakazu, to
> gdyby jego córki nie złamałyby zakazu i nie obcowałyby z
> ojcem wówczas życie zamarłoby. One były przekonane, ze
> pozostaly przy zyciu wyłącznie one i ich ojciec Lot.
> Zdecydowały się złamać zakaz aby podtrzymać życie. I tak
> chyba należy czytać Biblię.
Nie zdziwiłbym się gdyby doszło do tego w jakimś
społeczeństwie zagrożonym wyginięciem. Gdy samolubny gen
zostaje zagrożony unicestwieniem powinien ujawniać swoją
"prawdziwą naturę" - być może przygotował nas na to, że w
sytuacji całkowitego zagrożenia gatunku zakaz kazirodztwa
znika.
Ale z drugiej strony siła kulturowo wdrukowanych zakazów
jest niezwykła - pamiętasz samolot który spadł w Andach? NIE
WSZYSCY przemogli zakaz kanibalizmu - parę osób zmarło z
głodu - choć "pożywienia" było pod dostatkiem.
> Ja przekroczyłem tę barierę i dowiedziałem się czego
> pragną dzieci.
Sorki, ale pachnie mi ten fragment jakąś megalomanią, chyba
warto włączyć sobie sobie lampki ostrzegawcze jak coś
takiego się człowiekowi wymknie :-)
>>> Cała koncepcja stoi na tym, że nieświadoma Ewa handlując
>>> seksem stała się prostytutką
>> Nie! Zawsze jest głębsze wyjaśnienie!
> Wyjaśnienie jest proste. Ewa wykorzystując seks w celu
> zdominowania Adama
Ale nie wyjaśniłeś po co chciała zdominować Adama. -
Proponuję tu wyjaśnienie odwołujące się do psychologii
ewolucyjnej i ekonomii gospodarowania zasobami (powyżej
oznaczone *) - co ty na to?
> wywierała na niego równocześnie presję
> aby ją wyzwolił z tej niewoli seksualnej. Nie powiedziała
> mu tego, gdyż sama nie zdawała sobie sprawy z tego, że
> postępuje niewłaściwie. A stosując tę przemoc zmuszała
> Adama by odnalazł droge do jej wyzwolenia.
+ to jeszcze /zamieniłem kolejność/
> I kobiety rozumieja
> to, ze czuja ze brakuje im poczucia wlasnej wartosc nie
> wiedza tylko dlaczego.
A nie do końca - bo NIGDZIE jak dotąd nie było
przekonywującego argumentu wyjaśniającego czemu poczucie
niższości u kobiet pojawia się niejako "z definicji" - bądź
uprzejmy pokazać mi palcem jeśli nie widzę - nie upieram się
zresztą - może już to napisałeś. To że rozmawiasz z
kobietami które mają poczucie niższości swiadczyć może
równie dobrze o tym, że przyciągasz określone partnerki do
rozmów - to trzeba brać pod uwagę.
*Moim skromnym zdaniem zjawiska prostytucji małżeńskiej
pojawiają się bo są ŁATWE - wynikają z typowej dla każdego
organizmu oszczędności energii i zasobów a nie z "poczucia
niższości". Poco mam się wysilać, uczyć, pracować nad sobą,
skoro znajdę partnera który załatwi mi za friko to co
zdobyłabym w ten sposób? Mniej stresu, więcej sił witalnych
można poświęcić ciąży i opiece nad dziećmi - po co więc się
szarpać? Zauważ też, że w sytuacjach w których mało
atrakcyjna kobieta poślubia przystojnego MaczoBanderolasa
sytuacja często się odwraca! Nie chcę plotkować tu o
niektórych swoich znajomych...
> W moich kontaktach z kobietami mówię o małżenskiej
> prostytucji bardzo otwarcie i mówią mi one wprost, ze mam
> rację. Ale przyznają mi się do tego bardzo otwarcie bo ja
> ich za to nie winie ani nie pogardzam nimi, gdyz
> zrozumiałem mechanizm tego zjawiska.
+ to:
> Małżeńska prostytucja tylko ten
> brak pogłębia. I kobiety dzielą się między sobą tą wiedzą.
> Nie chcą być dłużej prostytutkami i dlatego mamy coraz
> późniejsze małżeństwa i coraz mniej rodzin. I coraz więcej
> małżeństw z wyrachowania.
Tak, tak - teraz wszyscy psychologowie ewolucyjni o tym
trąbią.
>> - To co piszesz w tym miejscu określiłbym to tylko jako
>> objaw, logiczną (w miare;-) konsekwencję czegoś co siedzi
>> /lub powinno siedzieć/ w głębszej warstwie Twojej teorii,
>> którą próbuję "przetestować" poprzez wydobycie jej
>> założeń. Czyli to o co pytam na początku postu.
>
>
> Ja objaśniam mechanizm powstania i wskazuję na PRZYCZYNE.
> Zahacza to o filozofie, ale nie wszystko od razu. :-)
Będę więc śledził rozwój wydarzeń.
>>> Wedlug mnie jedyną instytucją do tego powołaną jest
>>> rodzina złożona z kobiety i mężczyzny. Dlatego też
>>> jestem przeciwnikiem małżeństw homoseksualnych chcących
>>> adoptować na wychowanie dzieci.
>> Pogląd ten równie dobrze może świadczyć o sile i
>> efektywności warunków kulturowych, które Cię
>> kształtowały.
> Jestem wielokulturowcem, wiec oznacza to tylko, ze we
> wszystkich kulturach jest ten sam problem.
Coś jednak mi mówi, że dzieciństwo /jest kluczowe w końcu/
spędziłeś w Polsce czyli w kulturze w której role matki i
ojca są ostro spolaryzowane ;-)
A badania o których mówiłem na prawdę istnieją - sam się
zdziwiłem bo byłem pewien, że wykażą jednak różnice na
niekorzyść par gejowskich.
pozdrawiam
vonBraun
|