Data: 2002-02-21 22:36:30
Temat: Re: Optymalni
Od: Bezz <x...@y...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Krystyna *Opty*" <k...@v...pl> wrote:
>> Zarzut 1: Dieta niesprawdzona,
>
>No to czas ją sprawdzić, zanim się zacznie krytykować.
Przykro mi, ale nie mam zamiaru zostać świnką doświadczalną.
>A jeśli krytykujesz niesprawdzone przez siebie DO, to czemu z równą
>zapalczywością nie krytykujesz innych niesprawdzonych na własnej skórze,
>najbardziej dziwacznych diet?
Bo nie są one tak głośno i z tak wielką pewnością siebie reklamowane na
tej grupie. W dodatku reprezentanci DO są jedynymi, którzy wypowiedzieli
się w sprawach sportowych, na których znam się co nieco.
>>bez żadnych badań na wystarczająco dużych
>> próbach które by definitywnie określiły jej rezultaty albo chociaż
>> określiły, kto może ją bezpiecznie stosować. W efekcie każdy, kto jej
>> próbuje, staje się świnką morską.
>
>Tak jest niestety ze wszystkim. Z każdym lekiem także, mimo, że są
>dopuszczone po wieloletnich badaniach i sieją spustoszenie w tzw. niewinnych
>objawach ubocznych, które często są groźniejsze od choroby, na którą
>delikwent zaczął je brać :(
Leki to inna sprawa - jak się jest chorym, to coś brać trzeba i
ryzykować. Przechodzenie na dietę natomiast jest ciągle kwestią wyboru.
>ale kto się nad tym zastanawia... apteka stała się przybytkiem pierwszej
>potrzeby od najmłodszych do najstarszych. Jak ludzkość mogła kiedyś istnieć
>bez aptek????
>Czy ktoś się nad tym zastanawiał?
Zawsze była jakaś apteka, choćby w postaci szamana z naręczem ziół.
A propos, mnie tam żadnych suplementów nie trzeba. W zimie tylko łykam
multiwitaminę jak sobie przypomnę (przypominam sobie średnio raz na
tydzień...)
>> Zarzut 2: Mimo zachwalanych efektów zdrowotnych częste są przypadki
>> ludzi, którym się pogorszyło, i to znacznie, po przejściu na tę dietę.
>
>Poproszę przykłady, bo takie ogólniki trudno omawiać.
Nie zbieram tych przypadków, ale co rusz ktoś pisze na tę listę lub na
listę pl.sci.medycyna i opisuje problemy na diecie optymalnej. Ze
względu na moje kontakty rodzinne w świecie medycznym trafiają do mnie
też takie relacje z drugiej i trzeciej ręki poprzez brata.
>> Zarzut 3: Ludzie propagujący tę dietę nadzwyczaj często wykazują się
>> zastraszającym brakiem kompetencji i światopoglądem z księżyca.
>
>O czym Ty mówisz? Jesteśmy na grupie dyskusyjnej o dietach. Każdy mówi o
>swoich dietetycznych doświadczeniach i nie musi wykazywać się naukowym
>tytułem i autorytetem z wyżyn intelektualnych.
Niektórzy nie mówią o dietetycznych doświadczeniach, tylko snują ogólne
teorie biochemiczne, albo wręcz filozoficzne. Dotyczy to przede
wszystkim samego dra Kwaśniewskiego.
>> W dodatku zachodzi podejrzenie o konflikt interesów: te same osoby
>> propagują swą teorię naukową i inkasują pieniądze za pomoc w stosowaniu
>> diety u pacjentów. Ta sytuacja nie jest nieznana w medycynie, ale w
>> przypadku tak przełomowego "odkrycia" za jakie przedstawia się DO
>> powinno się unikać jej ze szczególną uwagą.
>
>Możesz trochę jaśniej?
Dr Kwaśniewski, zamiast propagować swoje "odkrycia" normalnymi kanałami
naukowymi, pisze o nich popularne książki i zarabia na nich bezpośrednio
kasę. To właśnie nazywam konfliktem interesów.
>> Zarzut 4: Obcinając znakomitą większość potraw, które ludzkość
>> wymyśliła, dieta ta zubaża życie człowieka
>
>a dlaczego tak myślisz ? : (
No przecież napisałem - wyklucza korzystanie z większości kulinarnego
dorobku ludzkości.
> i nie pozwala w pełni
>> korzystać z rozkoszy kuchni,
>
>myślisz, że poza "korytem" świat jest mało interesujący?
Tego nie twierdzę, twierdzę że mało interesujące jest samo optymalne
"koryto". Ja mogę jeść wszystko co mi przyjdzie do głowy, optymalni -
nie.
>Są rozkosze i rozkosze z kuchni opty. Ty znasz jeden rodzaj,
Ależ ja znam oba rodzaje - mnie wolno jeść to, co jedzą opty, i
czasem/często tak jadam...
> opty znają i jeden i drugi - wolą drugi.
... natomiast właśnie optymalnym nie wolno jeść tego, co ja normalnie
jem. Jest więc dokładnie odwrotnie niż opisujesz.
> No jest jeszcze parę innych nie związanych z
>jedzeniem, tylko że trzeba mieć na te inne czas, a jak się dużo czasu spędza
>na przyrządzaniu rozkoszy kuchennych nieopty - to na inne już może go
>zabraknąć... ;(
A czy to nie jest tak, że kuchenne rozkosze nieopty można po prostu
kupić? Np. różne słodycze.
Ja w ogóle dużo czasu nie spędzam przygotowując jedzenie. Np dziś:
śniadanie - banan, jabłko, 2 kajzerki, mały jogurt Bakomy. Przekąska -
pakiecik ciasteczek Petit Beurres. Obiad - ryż z krewetkami od
wietnamczyka. Deser - ananas w cieście, od tegoż. Kolacja - kilka
plastrów tofu smażone ze szczypiorkiem na oliwie z oliwek, pomidorki z
cebulką, słodka bułka, serek waniliowy.
Najbardziej pracochłonne z tego wszystkiego było tofu, całe 15 minut je
przyrządzałem, dla dwóch osób...
>> nawet raz na jakiś czas (częste są relacje
>> o problemach gastrycznych przy odstąpieniu od DO na chwilkę). Optymalny
>> wszędzie gdzie pojedzie musi jeść tak samo i prawie to samo - nie dla
>> niego rozkosze włoskich spaghetti, japońskich sushi, czeskich
>> knedliczków, wiedeńskich torcików... co to za życie?
>
>No fakt, ostatnio byłam w Krakowie niemal zmuszona sytuacją do jedzenia pizzy,
>jakoś sobie poradziłam... : ) zeskrobałam co się dla mnie do zjedzenia nadawało...
;)
>wszyscy wtrząchali ogromne placki, tzn pizze, w dodatku nazywały się średnie,
>takie gdzieś... fi 21 cali ;)
>fakt - mój żołądek po takiej rozkoszy, z pewnością stanąłby na baczność
>;)))
Nikt nie każe jeść całej pizzy... można zjeść jeden czy dwa kawałki. Jak
się nie jest optymalnym, oczywiście - Twoja relacja to kolejny przykład
tego, jak DO ogranicza życie człowieka.
>> Jak mówię, nie mam negatywnego stosunku w 100%. Pozytywnym akcentem DO
>> jest fakt, że wydaje się ona rzeczywiście działać odchudzająco, czy to
>> dzięki uwolnieniu wody związanej z zapasami węglowodanów w organizmie,
>> czy to dzięki ograniczeniu apetytu wskutek zatkania
>
>ależ nie zatkania, nawet nie wiesz jak trudno zatkać coś tłuszczem
>o temp. ok.37 s.C ;)
Zatkania w sensie takim, że tłuszcz trawi się długo, co pozwala zwalczyć
uczucie głodu. Dlatego też dietetycy zalecają, aby nie spożywać posiłków
całkowicie węglowodanowych, jeśli ktoś ma problem z przemożnym głodem
między posiłkami - jedna kromka chleba z masłem zaspokoi głód lepiej niż
dwie kromki chleba same. Do tej części teorii DO akurat nie mam
zastrzeżeń.
Ja akurat nie mam tego problemu i dlatego np. moje śniadania są
najczęściej niemal czysto węglowodanowe - mnie to odpowiada, bo zaraz po
nich często wsiadam na rower i nie chcę, żeby mi coś zalegało w żołądku.
>> przewodu pokarmowego
>> tłuszczem, czy wreszcie dzięki tym niezbadanym, mitycznym "nowym szlakom
>> enzymatycznym". Oczywiście nie ma tego za darmo - po jej odstawieniu
>> niemal z dnia na dzień tyje się nawet o parę kilo wskutek uzupełnienia
>> wody w ciele po odbudowaniu węglowodanów.
>
>Ale po co Ci tyle wody? Ty wiesz o ile łatwiej bez niej?
Mój organizm wie lepiej. Węglowodany po prostu mają to do siebie, że
wiążą wodę. Wie o tym każdy kulturysta - odstawianie węglowodanów na
parę dni przed zawodami celem szybkiego zbicia wagi i osiągnięcia jak
najwyrazistszej "rzeźby" mięśni to standard w tym eee... no niech
będzie, że sporcie. Oczywiście do normalnych sportów wytrzymałościowych
czy nawet siłowych ma się to nijak.
--
Bezz
|