Data: 2005-04-24 18:17:02
Temat: Re: Pięciolatka+kajdanki
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d4gll3$fim$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Wiesz, Kasiu, przykłady, które się podałaś (a które niestety się zdarzają)
> to przypadki, gdy dziecko napada rówieśnika. Siły są zbliżone.
>
> A tu mamy przyklad pięcioletniego dzieciaka, który atakuje dorosłego i
> przeciwko niemu staje kilkoro innych dorosłych.
Zgadzam się jak najbardziej. Ale równocześnie twierdzę, że to z takich
właśnie pięciolatków wyrastają 11- letni przestępcy. I jak nie zrobisz
czegoś (nie mówię o kajdankach- to ewidentna przesada) z pięciolatkiem w
szale to łatwo może się zdarzyc, że przy odrobinie pecha skrzywdzi
nieodwracalnie rówieśnika, nieodwracalnie czy to fizycznie czy psychicznie.
Wiadomo, że nie można porównac trzech policjantów i piecioletniej
dziewczynki- ja zastanawiam się nad metodą postępowania w takich wypadkach.
Ostatnio- byłam w gimnazjum u Darii. Idę korytarzem w czasie przerwy i goni
się ze sobę dwóch gimanzajalistów, szarpią się, kotłowanina- nie wiem kiedy
wylądowałam twarzą na ścianie. A chłopaczek obraca sie do mnie- myślę no tak
pewnie usłyszę przepraszam.(o naiwności ludzka) Chłopaczek wrzeszczy"Jak
leziesz stara k......?" Szczęka opadła mi chyba do kolan i nie zaregowałam a
powinnam, jestem o tym przekonana. Tylko jak? Nie jestem pewna czy nie
oberwałbym, czy nie oplułby mnie czy coś takiego.... A może nie powinnam?
I choć ci dorośli w sumie
> dysponują siłą fizyczną kilkakrotnie przewyższającą możliwości fizyczne
> tego dziecka, policjanci zastosowali "środek przymusu bezpośredniego". To
> dla mnie reakcja nieadekwatna do zdarzenia.
100 % zgoda. Ale dyrektorka też jest od niej silniejsza i nic. Chyba
chodziło o zadziałanie autorytetem....a policja jak policja kajdanki i
gotowe.
>
> I jakoś nie mogę uwierzyć, że takie zdarzenie może miec pozytywne efekty
> terapeutyczne.
A dlaczego nie? Nie widac było aby atakowała policjantów tak jak
dyrektorkę....... Myślę, że czegoś się nauczyła. Chyba też jej nigdzie nie
wieźli tylko czekali na rodziców. Oni chyba tez się czegoś nauczyli.
Pozdrówka
Kaśka
|