Data: 2004-11-12 16:36:07
Temat: Re: Pieniądze w małżeństwie - czyli ...
Od: "Karolina \"duszołap\" Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kaszycha wrote:
> Spłycasz Karolino zagadnienie do podpasek i bułek- a przecież wiesz, że to
> nie o to chodzi. Prawda?
Chodzi o zachwycanie się tym, co dla TŻ ważne, tak? No więc jeśli dla
obojga nowy sweterek nie mieści się w kategorii "Ważne", to w czym problem?
>> Po prostu kupiła sobie, bo potrzebuje coś na grzbiet włożyć, i
>> zgadzam się, że męża wcale nie musi to obchodzić.
>
> Nie musi- ale może a to wielka różnica. Ja tam się cieszę, ze mojego
> obchodzi!
Bo Tobie widocznie jest to potrzebne do szczęścia, a Agnieszce nie.
Tyle, że z Waszego ironizowania o "patologiach" możnaby wyczytać, że
szczęśliwe są tylko te związki, gdzie partnerzy zachwycają się każdym
zakupem TŻ, choćby to był kilogram ziemniaków ("No patrz, jakie ładne, i
jak skórka łatwo schodzi!", "Rzeczywiście, kochanie, Ty to masz rękę do
ziemniaków!" ;]), bo to oznacza, że go/ją obchodzi -- tylko co go/ją
obchodzi -- partner czy ziemniaki? Czy brak zainteresowania nowym
sweterkiem, kiedy TŻ to zainteresowanie zwisa zdechłym kalafiorem, jest
czymś dziwnym? Mnie tam cieszy, że TŻ nie wymaga ode mnie zachwytu nad
"tym czymś nowym, co sobie kupił do aparatu, a ja nawet nie wiem, do
czego to służy"; zaś ja od TŻ nie wymagam, żeby piał ze szczęścia, bo
udało mi się kupić na wyprzedaży biografię Feynmana, co go obchodzi jak
ten śnieg zeszłoroczny.
Pozdrawiam,
Karola
|