Data: 2008-03-27 12:08:05
Temat: Re: Porzucony...
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> A ja ponownie zwracam Ci uwage na fakt że to nie było wystawoenie żony do
> wiatru. Twoja teoria nie odpowiada praktyce. Obie strony miały swiadomosc że
> małżeństwo sie rozpada i rozstały sie "w pokoju".
> Uwierz że tak mozna ;-)
a ja zwracam uwage, ze owa najukochansza byla mezatka od 3 miesiecy, nie sadze
zeby tu sie juz chylilo ku upadkowi....jak widac nie, skoro wciaz jest z
mezem. Inna sprawa juz dotyczy lojalnosci owej dzierlatki wgzledem meza. Nie
wiem czy osobiscie chcialabym miec za meza kogos, ktorego poznalam jako
doprawiajacego rogi. Przykro, ze pozadanie Cie tak zaslepilo, ze wybrales
osobe malo dojrzala emocjonalnie. Ale moze wart pac, palaca?? czy
niezameznych, sicznych kobiet nie ma juz na tym swiecie???
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|