Data: 2007-12-10 10:22:07
Temat: Re: Prezent - pewnie setny raz, ale co mi tam...
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
PeJot napisał(a):
> MOLNARka pisze:
>
>> Nie znam nikogo, kto kupił sobie samochód z nigo zrezygnował (bo
>> jednak nie chce ... a nie bo akurat się cienko z kasa zrobiło i
>> musiał).
>
> Ciekawe jest, co się dzieje, gdy np.samochódbezktóregoniedasiężyć
> nagle się zdematerializuje, albo zostanie doszczętnie rozbity ( ten
> przypadek przerabiałem osobiście ). I wówczas nagle okazuje się że bez
> auta _da_ się wytrzymać.
Ale trudno się odzwyczaić:-). Ja rozbiłam nasz samochód, ale dopiero po
godzinie od scholowania go do domu, zorientowałam się, że mam rozciętą
głowę i potrzebuję chirurga. Co rzekł mój mąż? "Chodź, to pojedziemy".
Oczywiście rozbitkiem chciał jechać.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
|