Data: 2004-09-21 09:01:16
Temat: Re: Przeproś babci
Od: "idiom" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cindhq$60f$1@news.onet.pl...
>
> (raczej nie jest -
> moją szefową w firmie jest kobitka, która ma psychologiczne wykształcenie
i
> przez 10 lat pracowała jako pedagog szkolny - zna mojego syna, miała
okazję
> obserwować go, czasami przez 2 h "ciurkiem" i uważa, że jest żywy, ale nie
> nadpobudliwy)
To są quasinaukowe podstawy ? No i co z tego wynika?
IMHO wynika co najwyżej tyle, że uważam, że nie jest nadpobudliwy, więc nie
wymaga taryfy ulgowej. A Ty uparcie wciskasz coś innego.
> "No właśnie sęk w tym, że on nie "broi" w ogólnie przyjętym sensie. Jest
> szybszy, bardziej rozbrykany - tym odstaje od grupy. Największym
> przewinieniem w 2 tyg historii jest przelanie połowy swojej zupy do
talerza
> Poparzenia od przedszkolnej zupy??
> Chyba nie miałaś dzieci w przedszkolu... Tym się nie da poparzyć :D"
>
> Co ma się stać aby udowodnic że można ?
Może po prostu wpadnij do przedszkola i zmierz temperaturę (na wszelki
wypadek pomiary powtarzaj przez kolejne 3 miesiące) - czy wówczas Cię to
przekona? Skoro "zdrowy chłopski rozum" nie pomaga ?
> Zobacz jak uzasadniasz prostą dość niebezpieczną czynność,
> co byś powiedziała mamie dziewczynki gdyby ta zupa naprawdę ją poparzyła?
<ciach>
> Nie za dużo jak na jedną marną zupę?
I z tego wywnioskowałeś, że rozpuszczam dziecko i każę mu samemu oceniać co
jest dobre a co złe ? Możesz oświecić mnie, jakimi ścieżkami chadzały Twoje
myśli.
Poza tym, widzę, że zauważasz wiele różnych rzeczy, ale nie zauważasz (albo
zauważasz, ale o tym nie wspominasz, bo ten fakt nie pasuje Ci do Twojej
teorii) jednej rzeczy - w przedszkolu gorąca zupa jest niebezpieczna w
ogóle i jako taka nie powinna się tam znajdować (i najczęściej się nie
znajduje, pomijając jeden przypadek opisany przez Kaśkę)
>
> > A możesz powiedzieć, o które z prawd życiowych dokładnie Ci chodzi? Bo
jak
> > na razie, jest to z Twojej strony typowy bełkot, z którego nic nie
wynika,
> > ale pod który można dowolnie dużo "podłożyć".
>
> Oto jeden ze sposobów myślenia o prostym problemi
>
> "odizolować mojego syna od
> wszystkich ludzi, którzy mogą uznać go za nadpobudliwego albo babcia musi
> udawać, że to nie jest jej wnuk."
A jak Ty rozwiązałbyś problem "Ludzie mówią, że mój wnuk jest nadpobudliwy"
?? Jakie proste rozwiązanie znalazłbyś dla tego prostego problemu ??
Nie zmiania faktu, że przytoczony przez Ciebie cytat to żadna "prawda
życiowa". Zatem w dalszym ciągu czekam na rewelacje, jakie to szkodliwe dla
dziecka "prawdy życiowe" głoszę?? Tylko tym razem proszę o odpowiedź na
temat, a nie dowolnie wycięty z kontekstu cytat z mojego postu.
Potrafisz odpowiedzieć merytorycznie czy znowu przeczytam jakie są Twoje
wyobrażenia na temat moich poglądów.
> Wiem że się sprzeciwiasz, choć zastanawiasz się czy nie zanieść im
jakiegoś
> zaświadczanie
> aby tylko odczepiły się od Twojego synka.
Zaświadczenia, że NIE JEST, a nie, że JEST, jak sugerujesz.
Wiesz, że się sprzeciwiam stwierdzeniu, że jest nadpobudliwy, a mimo tego
twierdzisz, że tłumaczę nadpobudliwością zachowanie mojego syna? Czy nie
sądzisz, że sam sobie przeczysz i że to co mówisz jest po prostu głupie i
nielogiczne?
> Nie rozumiem dlaczego nie możesz porozmawiac z Panią i współpracować z
nią.
>
> > Rozgrzeszę bo jest nadpobudliwy
> > czy nie rozgrzeszę, bo uważam, że nie jest nadpobudliwy ? Podpowiedź
> > znajdziesz w pierwszym poście tego wątku... Jeśli mimo tego nie
> zgadniesz -
> > daj znać, może ktoś pomoże Ci poznać prawidłową odpowiedź.
>
> A Ty wiesz jak byś chciała, z jednej strony tłumaczysz postępowanie syna
> jako
> nic zdrożnego, reagujesz na uwagę babci.
> Pozostaje pytanie czy to była pierwsza uwaga przedszkolanki ?
Pytałam o prawidłową odpowiedź, ale jej nie zobaczyłam. Zatem rozgrzeszę czy
nie rozgrzeszę ? Odpowiesz mi czy dalej będziesz swoją żenującą
nieumiejętność wyciągania wniosków maskował bełkotem i nieważnymi pytaniami?
Poza tym, w tym wątku znalazła się, już wcześniej informacja, która jest
odpowiedzią na Twoje pytanie - gdybyś go czytał i rozumiał, nie zadawałbyś
go - po raz kolejny udowodniłeś, że dyskutujesz nie ze mną, tylko z tym, co
sobie ubzdurałes na temat moich poglądów i moich wypowiedzi.
Zatem, proszę się wysilić, poczytać, zrozumieć i sam sobie odpowiedź na
pytanie "Czy to była pierwsza uwaga?"
I jaka jest odpowiedź??
> Osobiście uważam że obowiązek chodzenia do szkoly jest bez sensu.
> Nie wiem jakie wyjaśnienie usłyszała od Ciebie przedszkolanka gdy
> poinformowała
> Cię o zupie. Przepraszam jeśli się pomyliłem że zgodziłaś się z nią i
> powiedziałaś
> że uświadomisz małego że to niebezpieczne.
Usłyszałaby, że podawanie 4 i 5 latkom gorącej zupy jest niebezpieczne.
Przelewanie zupy podanej dzieciom w prawidłowej temperaturze nie jest
niebezpieczne. I tyle. Tylko od obsługi przedszkola zależy czy postępowanie
mojego syna będzie niebezpieczne czy nie
> Fakt przyjąłem Twoją reakcję na grupię a ponieważ :
> "(bo mnie kompletnie wisi, co
> mówi 99% ludzkości, wliczając w to wszystkie przedszkolanki)."
>
> domniemałem że zrobiłaś zgodnie z tą zasadą, bo przecież
> ten 1% procent to Twoja znajoma.
Wiesz, z Twojego punktu widzenia problem wygląda tak:
"Syn Moniki bawi się w przedszkolu materiałem wybuchowym! (który znalazł w
biurku pani przedszkolanki, ale to jest sprawą drugorzędną)". A z mojego
punktu widzenia - "mój syn bawi się w przedszkolu, tylko kto do cholery
jasnej dopuścił, żeby w przedszkolu był materiał wybuchowy?!"
Chwytasz różnicę ?? Jeśli ktoś koncentruje się na tym, że dziecko bawi się
materiałem wybuchowym, a nie zapyta nawet dlaczego dziecko miało do niego
dostęp, to naprawdę jego opinia dynda mi (bo jest po prostu - tępy).
> Oczywiście że mało wiem, i jeszcze raz przepraszam gdy przy nim
zachowujesz
> się inaczej
> niż tu na grupie. Przepraszam za przykład zupy, ale sama go wywołałaś.
> Moim zdaniem nic nie dzieje się przypadkiem a to że tak ważna jest
> pobudliwość Twego syna
> to fakt, że nie wszystko w tej mierze jest w porządku.
Sorry, stary, ale skoro "nadpobudliwość" jest wyjątkiem, to chyba
"pobudliwe" są wszystkie (lub prawie wszystkie) dzieci, zatem pobudliwość
nie ma znaczenia :D Zatem pobudliwość mojego syna nie może świadczyć o tym,
że nie wszystko jest w porządku....
Czy my oboje wiemy o czym mówimy ? ;)
> Moje dzieci nie przelwały zupy, nie pamiętam aby kiedykolwiek zachowały
się
> niestosownie
> w miejscu publicznym czy w szkole.
Za to wchodziły na parapety i bawiły się kuchenką gazową.
To teraz zastanów się co jest gorsze. Przelewanie ciepłej, przedszkolnej
zupy czy zabawa gazem? Ja wolę tę przedszkolną zupę...
Może właśnie na tym polega problem ze zrozumieniem mnie. Ja nie robię afery
dlatego, że moje dziecko przelewa zupę, która powinna być w temperaturze
wykluczającej poparzenie. Zwróciłam uwagę na to, by najpierw się zapytał
koleżanki czy chce. A ponieważ ona chciała, to wolę, żeby się dzielił, skoro
NIE POWINNO TO BYĆ NIEBEZPIECZNE.
> Nie wiem może jest tak dlatego że dla mnie uwaga nauczycielki jest ważna
> nie pozwalam na zabawy z zupą, a za kuchenkę chybo jedno z nich dostało
> klapsa.
Chyba? Zaczynasz powątpiewać w coś co sam napisałeś ?? :D
> > Żartujesz chyba? Przecież co autor, to ma inne zdanie na temat
wychowania
> > dzieci. Mam na swoim dziecku testować kolejne metody, tylko dlatego, że
> ktoś
> > wydał książkę z czyimś pomysłem?
>
> Sama sobie odpowiedziałaś, kto wie wszystko o wychowaniu dzieci.
Wszystko ? Wszystko to wie Pan Bóg. Ale jeśli mam testować 100 cudzych
teorii, to wolę testować jedną własną.
Wiesz, myślę, że jesteś mistrzem we wciskaniu w kogoś poglądów których on
nie ma....
> > Teraz ja dam Ci dobrą radę - mniej czytaj pseudopsychologicznych
książek,
> > więcej myśl - to zwykle pomaga. Szczególnie to myślenie. Nic mnie tak
nie
> > śmieszy, jak facet, który nie myśli...
>
> Myślę że jakoś sobie daję radę.
Myślisz?? :D Nie żartuj, Ty nie myślisz, tylko kreujesz sobie wyobrażenie na
mój temat, wyciągasz wnioski na podstawie fałszywych faktów, nie biorąc pod
uwagę tego, że nie do końca doczytałeś, nie do końca zrozumiałeś, ale
przyjąłeś owo coś jako fakty. A w momencie, kiedy zwróciłam Ci uwagę, że źle
przeczytałes, źle zrozumiałeś i fakty są nieco inne, nie przeszkadza Ci to w
uznaniu, że wnioski, które wyciągnąłeś z nieprawdziwych faktów (źle
zrozumianego przekazu) są poprawne. A gdybyś myślał, wiedziałbyś, że wnioski
wyciągnięte z fałszu nie mogą być prawdą.
> Jeśli Ci nie podobają Ci się moje poglądy to napisz że one są głupie.
Twoje poglądy to Twoja sprawa. Za głupotę uważam, żeby niedoczytać, nie
zrozumieć coś, a jednocześnie z tym dyskutować. Dyskutowanie z
poprzekręcanymi czyimiś poglądami uważam za totalne ośmieszenie.
> Jesteś pewna że to chciałas napisać.
Jestem pewna. Nawet, jak ktoś coś sobie roi w głowie, ma prawo do miłego
wieczoru :D
Monika
|