Data: 2003-02-22 16:58:10
Temat: Re: Przysięga małżeńska
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
AsiaS wrote:
>> małżeństwa.
> Oczywiście. Ale co zrobić kiedy parę lat wcześniej było się wyznawcą danej
> religii,
> głęboko wierzyło w te zasady, ślub brało z potrzeby religijnej..
> a po latach okazało się że nic z tych rzeczy nie zostało poza
> największym: wspaniałym małżeństwem i wielką miłością do współmałżonka?
A po co robić cokolwiek? Zyj w zgodzie z własnym sumieniem, staniesz po
prawicy albo po lewicy na Sądzie Ostatecznym.
Czy mamy iść i spektakularnie "wypisać się" z kościoła?
Jeśli masz chęć - możesz spróbować, jeśli nie, pozostaniesz "statystycznym
katolikiem".
Może, póki co
> niczego nie udajemy, nie wierzymy, sami nie chcemy niczego od Kościoła a
> on od nas, myślę że możemy współegzystowac bez wrogości ale i bez
> kontaktów.
Też tak myślę, nawet tak postępuję, bo też jestem statystycznym katolikiem,
ALE powiedziałam A, więc mówię i B - nie będę chrzestną, ponieważ nie jest
to zgodne z moim światopoglądem, nie pójdę przecież do spowiedzi z góry
zakładając, że odklepię formułkę, coś wymyślę, ksiądz popuka w konfesjonał
i po kłopocie, a ja już mogę zostać chrzestną...
Tylko pozostaje kwestia JAK przekazuje się otoczeniu informację
> o tym, że przestało się być wyznawcą religii. Czy nalezy krzyczeć wszem i
> wobec?
A po co masz otoczeniu przekazywać informację? To jest Twoja sprawa, jaki
masz światopogląd, nawet konstytucja gwarantuje Ci wolność wyboru i
zachowanie go w tajemnicy;-)
Czy należy słać listy wyjaśniające do biskupa o tym, że przysięga
> kościelna nie jest już dla nas wyznacznikiem? Czy wystarczy powiedzieć to
> sobie i otoczeniu?
Stawiam na to drugie, chociaż w moim przypadku akurat przysięga małżeńska to
jest to, czego naprawdę mam zamiar dotrzymać, nawet, jeśli mnie wykreślą z
ksiąg parafialnych ;-)
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"
|