Data: 2015-06-09 14:11:57
Temat: Re: Pytanie do XL
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2015-06-09 o 07:33, bbjk pisze:
> W dniu 2015-06-08 o 23:22, GalAnonim pisze:
>
>> Ja nie twierdzę, że tak nie było, ja tylko twierdzę, że w kręgach w
>> których ja się obracałem była to dochówka, ale wiele jest przeróżnych
>> regionalizmów nie tylko w tym zakresie i z pewnością jedni używali U
>> inni O (po prostu tylko jak dla mnie z racji tego do czego była używana
>> ta część kuchni bardziej mi pasuje dochówka od dochodzenia i od
>> przechowywania czyli dochowywania w cieple potraw dla tych co zjawią się
>> później).
>
> Dochówka i duchówka to to samo, co i szabaśnik - miejsce na DOCHowanie
> potraw w cieple. Oboczności w nazwie są regionalne. Etymologicznie
> słowo nie pochodzi od ducha, ani duszenia, a od dochowania.
Być może, jednak ja to słowo słyszałam jako określenie piekarnika (NB
gazowego). Stary lwowiak robił gołąbki w duchówce.
> Szabaśnik,
> bo w szabas nie wykonuje się pracy, w tym nie rozpala ognia, a nie
> każdego było stać na szabes goja.
>
> -- Pietrek, przynieś no drewek -- krzyknęła sprzed domu Hanka,
> rozmamłana była całkiem i omączona przy wyrabianiu chleba.
> W szabaśniku huczał już tęgi ogień, przegarniała go raz po raz i
> leciała obtaczać bochny i wynosić je w ganek, na deskę ździebko
> wystawioną w słońcu, bych prędzej rosły. Zwijała się siarczyście, gdyż
> ciasto prawie już kipiało z wielkiej dzieży, przyokrytej pierzyną.
> -- Józka, dorzuć do pieca, bo trzon jeszczek czarniawy!
> [...]
> A w chałupie uwijano się żwawo, Józka przyśpiewywała cichuśko i
> strzygła z papierów kolorowych one cudackie strzyżki, które czy na
> belkę, czy też na ramy obrazów nalepić, to widzą się kieby pomalowane
> w żywe kolory, od których aż gra w oczach! A Jagna, z zakasanymi po
> ramiona rękawami, miesiła w dzieży ciasto i przy matczynej pomocy
> piekła strucle tak długachne, że widziały się jako te lechy w sadzie,
> na których pietruszkę zasiewają, to chleby bielsze nieco z pytlowej
> mąki - a zwijała się żywo, bo ciasto już kipiało i trza było wyrabiać
> bochenki, to poglądała za Józiną robotą, to zaglądała do placka z
> serem i miodem, któren wygrzewał się już pod pierzyną i czekał na
> piec, to latała na drugą stronę do szabaśnika, w którym buzował się
> tęgi ogień.
>
> Jak widać, chłopi w Lipcach używali słowa szabaśnik
Nadszedł już dla mnie czas na powtarzanie sobie lektur szkolnych, jak
widać. ;)
Ewa
|