Data: 2014-10-26 19:24:27
Temat: Re: Ratunku, wegańska uczta
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan Alek pyta:
>>> Ostatnio w makro widziałem "szynkę z łopatki".
>>
>> Musiała być przednia!
>
> A najprzedniejsza byłaby z głowizny?
Nie. Ten przymiotnik nie jest stopniowalny. "Szynka przednia", to od
stuleci używane określenie dotyczące mięśnia, co się znajduje gdzieś
w okolicy łopatki wieprza. O szczegóły proszę nie pytać -- z anatomii
biegły nie jestem, świńskiej zwłaszcza. Mogę tylko zacytować, co w
XIX wieku Lucyna Ćwierczakiewiczowa napisała "o urządzaniu wieprzy
karmnych":
Skoro już karmnik przeznaczony jest do zabicia, to w wigilię tego
dnia nic mu już jeść dawać nie trzeba, tylko kilka razy poić, a to
dla tego, żeby nie było dłuższéj pracy przy szlamowaniu kiszek.
Wiele osób każe karmniki zakałać, t.j. dużym ostrym nożem w serce
zakłóć; lepiéj jednak zarzynać pod gardłem, a to dla tego, że
zakłuwając, zakrwawia się bardzo jedna przednia szynka, czyli kumpia.
Opis ten wybornie pasuje do wątku wegańskiego -- nie gorzej przynajmniej
od tego, co inni tutaj wypisują, więc zamieszczam. A że jest też coś na
temat odprawiania wigilijnego postu i powodów do tego, więc tym bardziej
wszyscy powinni być ukontentowani.
Jarek
PS
Co do schabu po żydowsku, to nic teraz pisać nie będę. Dlaczego jest
to całkiem dobra nazwa, raz już wyjaśniane było w tym roku, gdzieś
koło Wielkanocy.
--
Teraz, zanim się spasie,
można przy wolnym czasie
ze smakiem przyglądać się.
Jeśli już świnia waży mniej więcej kilogramów sto
trzeba zastrzelić ją z karabinu.
Teraz na pewno czekanie już zakończy się.
Bierze się póki umarła
spuszcza się krew świni z gardła,
żeby śmierć do niej dotarła.
|