Data: 2005-08-09 10:03:54
Temat: Re: Raz jeszcze o kochance
Od: m...@p...onet.pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> On 9 Aug 2005 09:55:45 +0200, "M...@p...onet.pl"
> <m...@p...onet.pl> wrote:
>
> troche długawe i tkliwe, jak na pozew rozwodowy
Super, napisz mi jeszcze że jak na debiut literacki jest nieudane i w ogóle
odbiegające do rzeczywistości. Wyobraź sobie że wiem jak wygląda pozew
rozwodowy i pewnie umiałabym go napisac. To jednak nie jest ani pozew rozwodowy
ani ckliwe opowiadanie. Może i jestem naiwna. Może za mało jeszcze pzreszłam.
Ale głupia na pewno nie jestem i to, że obraża mnie mój mąż to nie oznacza, że
automatycznie wszyscy mają prawo wygrażać mi palcami.
Co do ucieczki - nie zwykłam uciekać. A żeby uciekac, trzeba mieć gdzie. Ja nie
mam. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to dom samotnej matki. Z drugeij jednak
strony jestem tchórzem, na dodatek pragmatycznym i leniwym. I pewnie z tego
lenistwa nie chce mi się zamieniac domowego piekiełka w trzech pokojach gdzie
mąż bywa głównie po to, żeby się przespać na niediawomego rodzaju piewkło bez
pieniędzy w jednym pokoju nie wiadomo gdzie. Oczywiście, moge wystąpić o
alimenty. Znając nasze realia dostanę jakieś 300 zł jak bardzo będę się
upierać. Oczywiście, mogę iść do pracy ( z tej mnie na pewno przy rozwodzie
wywalą bo pracuje tu mój mąż szefowie to jego starzy koledzy - jeden rozwodnik
drugi z kochanką na boku ) . Może znajdę inną pracę - Kuba pójdzie do żłobka.
Na razie był kilka dni i od razu chory ( antybiotyki ), z łaski zajęła się nim
teściowa. Może mogę się starać o rozwód z jego winy i alimenty na siebie -
super, będziemy prac brudy przed całym miastem i opowiadać jak to było miło gdy
machał nad kochanką kabelkiem. A po kilku latach użerania się dostanę ten
papierek że to nie moja wina, tylko jego. Nie wiem, czy poprawi mi humor i nie
wiem, czy dzięki temu poczuję się mniej winna
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|