Data: 2004-11-04 14:42:55
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Uprzedzam- bedzie dlugie :)
"Kaszycha" <k...@n...pl> wrote:
> Hej Aga- rzeczywiście dyskutowanie ze mną weszło Ci w nawyk . Miejmy
> nadzieję, ze z pożytkiem dla nas obu.
Oby ;)
> > jest osoba niezyczliwa.
> Rozumiem, że uważasz iż to wyłącznie moja wina/zasługa,że dyskusja właśnie
> tak się potoczyła.
Nie. Uwazam, ze to _równiez_ Twoja wina. A, ze Ty sie znacznie bardziej od
swojej rozmówczyni zapedzasz w wyciaganiu wniosków i nadinterpretacji*-
zareagowalam w stosunku do Ciebie.
* wyjasnienie, czemu tak uwazam - w akapitach nizej
> Czytając to co pisze Lia o wyłączaniu telefonu, nie reagowaniu na dzwonek
> domofonu, nie wchodzenie w relacje w miejscu pracy - bo szkoda czasu mam
> jedno odczucie. Bardzo wyraźne. Osoba, która tak się zachowuje jest w moim
> odczuciu- nieżyczliwa, niesympatyczna, skoncentrowana na sobie i
> egoistyczna- zgodnie z definicją, którą przytoczyłaś.
IMHO niezgodnie z ta definicja. Znowu nadinterpretacja ale ok- masz prawo.
Na marginesie- ... dowiedzialam sie o sobie czegos nowego. Bo ja wg. Twoich
kryteriow równiez jestem niezyczliwa, niesympatyczna, skoncentrowana na sobie i
egoistyczna ;) Bez podtekstów i ironii- po prostu stosuje identyczne zasady
wyznaczania granic swojej prywatnosci :)
> Aga- czy jednym zdanie sugerowałam aby Ona się zmieniała? Nie! Ja po prostu
> chcę pojąć i zrozumieć osoby myślące podobne do niej. Zauważyłaś, że Ty
> imputujesz pod moim adresem ewidentną nieprawdę? Przecież pytanie nie jest
> wzywaniem do zmian. Pytanie jest niczym innym jak pytaniem i oczekiwaniem
> odpowiedzi.
Pytanie moze sugerowac, ze postawe interlokutora uwazasz, za zla.
A skoro uwazasz, ze sa inne, lepsze rodzaje zachowan a powyzsze jest
egoistyczne- owszem, IMHO to wlasnie sugerujesz.
> Twoj intrepretacja - i sorry za sformułowanie jest zwyczajnie głupia. Nie
> wiem jak można na jednym poziomie umieścić znajomośc z sąsiadka i posiadanie
> własnych dzieci? To co powyżej na pewno nie jest moja opinią a jakąś
> karkołomna nadinterpretacją.
Oczywiscie, ze to nie Twoja opinia. Nie chcialam tego sugerowac. Ale analogia w
sposobie stawiania pytan istnieje. Nie o temat mi chodzi a o sposob prowadzenia
dyskusji i sposób argumentacji.
Teraz wyjasnienie:
Padlo stwierdzenie z Twojej strony, ze Lia nie usmiecha sie zapewne do ludzi ( z
ciekawosci- na jakiej podstawie te wnioski? bo jak dla mnie to zapedzenie sie w
dyskusji co nieco) , nastepnie na jej stwierdzenie o jej obojetnosci w stosunku
do obcych sobie ludzi pada pytanie/stwierdzenie, o tym, ze moglaby sobie
wyobrazic, ze warto byloby ....
IMHO w tym sposobie prowadzenia rozmowy i argumentacji jest bardzo duze
podobienstwo do wpierania niedzieciatym dzieci.
> Jednak dla mnie odmowa drobnej przysługi sąsiedzkiej
> (np. pozyczenie mąki) jest niegrzeczne. Według mnie, podkreślam. Nie każe
> się nikomu zaprzyjaźniać, w ogóle nic nikomu nie każe. Ale nie lubię
> niegrzecznych sąsiadów i mam prawo o tym głośno mówić. Jak sądze mam
> prawo....
Kolejna nadinterpretacja i pochopnie wyciagniety wniosek. Skad ten wniosek o
odmowie przyslugi sasiedzkiej? Ktos powiedzial, ze odmawia? Bo napisala, ze obcy
ludzie sa jej obojetni?
Nadinterpretujesz- mamy juz teraz odmowe przyslugi sasiedzkiej i niegrzecznosc.
Co gorsza dyskutujesz nie z cudzymi argumentami a z tym co sama wywnioskowalas.
A to duzy blad logiczny.
> Jasne- a co robisz jak ktoś przychodzi po jajko, bo mu zabrakło do ciasta?
Dziwne pytanie - pozyczam jesli mam. I tyle. Co pozyczenie jajka/maki/cukru ma
wspolnego z checia badz niechecia do poznawania ludzi?
Dla mnie to zupelnie inna bajka.
> Jasne- ale je tego nie napisałam ja po prostu pytam czy osoba, która nie
> otwiera sąsiadom drzwi lubi ludzi? Czy się uśmiecha do nich na ulicy? Pytam
> przez prowokację bo Lia na to odpowiada - taki jej sposób na dyskutowanie.
> Na proste pyutania nie odpowiada, przecież to widzisz. Dopiero w tym poście
> mówię głośno i wyraźnie, że osoby postępujące w sposób opisywany przez Lię
> (to nie znaczy, że ona osobiście- bo może tego nie robi tylko tak sobie
> wymyśla dla potrzeb dyskusji) są według mnie egoistami, skupionymi na sobie.
Dopiero w tym poscie piszesz wyraznie. Ale wczesniej to zasugerowalas-w sposób
nadzwyczaj czytelny - skoro doszlam do takich wniosków, zanim to napisalas wprost.
> Ale nie twierdzę, że patrzą spode łba ani że są wredni. To już Twoja opinia.
Hihi to spojrzenie spode lba akurat bylo przejaskrawienie i zarcik a propos
usmeichu/braku usmiechu w stosunku do ludzi.
Ty wyciagasz wnioski a prospos tego usmiechu i budujesz teorie zyczliwosci na
podstawie usmiechania sie do ludzi a ja pozwolilam sobie troszeczke
przejaskrawic w druga strone. A wredota to a propos dyskusji niedawnej o ogólnej
wredocie. Wybacz zarciki. Nastepne akapity juz beda powazniejsze :)
> Nie uważam, że ktoś kto
> reaguje inaczej niż ja jest GORSZY. Gdzieś Ty to znalazła? Uważam, że jest
> INNY- i chcę się dowiedziec o nim jak najwięcej. Inny nie znaczy ani lepszy
> ani gorszy. Inny to inny.
Ok, przyjmuje do wiadomosci.
> Nikogo nie wsadzam w żadne ramki ani swoje ani inne. Nie masz moim zdaniem
> podstaw do wyciągania takich wniosków. I nie rozumiem dlaczego radzisz mi
> pasować?
IMHO udowadnianie, ze ktos jest egoista bo nie pasuje do Twoich wyobrazen o
czlowieku zyczliwym- jest wsadzaniem w swoje ramki.
Czym innym jest dyskusja o pogladach a czym innym imputowanie komus braku
zyczliwosci bo nie jest taki jak Ty ( stad tez zreszta moje wnioski
wczesniejsze o udowadnianiu komus, ze jest gorszy a nie jedynie inny )
> No i chyba możesz napisać co najwyżej Ja- Aga tak odbieram Twoje
> Kaszycha dyskusje- bo tak się odbiera jest nieuzasadnionym generalizowanie
> i co to niby znaczy? Pewnie znalazłby się ktos kto odebrałby je inaczej i co
> wtedy?
Wtedy tez by zaczal dyskutowac :) Ja nie mam nic przeciwko :) Tak jak Ty uwazam,
ze dyskusja wzbogaca i sporo uczy, o samym sobie zreszta tez. Przegrywac tez
lubie- oznacza to, ze dyskutuje z kims madrym, kto umial obronic swoje argumenty.
> > Kaszycha hmm...gdzie w powyzszych przykladach masz egoizm?
>
> Twoja defincja- człowiek myśłi wyłącznie o sobie....Ktoś się dobija- czyli
> czegos potrzebuje ode mnie.... Ale JA wolę się zajmować przyjemniejszymi
> rzeczami w łóżku. Powiedz jak to się nazywa jeśli nie egoizm?
[..]
> > Gdzie myslenie _wylacznie_ o sobie? Gdzie dzialanie _ze szkoda_ dla
> innych?
>
> Jak wyżej. Szkoda może być- bo normlanie nie wiadomo o co dobijącemu się
> rozchodziło...
1. Definicja, która zacytowalam jest nie moja a slownikowa- czyli ogólnie przyjeta.
2. Nie gniewaj sie - ale znowu nadinterpretujesz. Sytuacje tym razem.
To, ze ktos sie dobija MOZE ale NIE MUSI oznaczac, ze ktos czegos ode mnie
potrzebuje i ze wyrzadze mu krzywde nie spelnieniem natychmiastowym tego co chce
-> w tym przypadku nie odebraniem telefonu/ nie otworzeniem drzwi/etc.
Telefon moge odebrac pozniej, drzwi nie musze odtwierac, jesli sie nikogo nie
spodziewam. I nie ma w tym przesadnego egoizmu ( bo troche oczywiscie jest ) a
jedynie szanowanie wlasnej prywatnosci.
Ten brak natychmiastowej reakcji i podporzadkowania sie tym sygnalom, wbrew temu
co przedstawiasz, nie musi oznaczac egoizmu do 10 potegi a jedynie przedlozenie
wlasnej wygody _w tym momencie_ nad inne bodzce ( ocenione jako nie dosc powazne ).
To takie zle? Jesli tak trudno- osobiscie uwazam, ze odrobina zdrowego egoizmu
jest niezbedna dla czlowieka. Wole to niz leciec na kazde zawolanie bo MOZE sie
cos stac. Co Ci usiluje uzmyslowic Lia a teraz i ja- MOZE nie oznacza MUSI. Nikt
nie ma obowiazku przewidywac 100 tysiecy sytuacji kryzysowych, szczegolnie, ze w
zyciu codziennym sa one dosc rzadkie. Stad nie podniesienie telefonu, bo dzwoni-
IMHO nie jest tak strasznym zlem i dowodem na brak zyczliwosci w stosunku do
ludzi, jak to usilujesz zasugerowac.
> >> Dla mnie to oczywiste- ja równiez nie bede dralowac z wanny wylacznie
> dlatego,
> > ze telefon wydzwania bo moja kolezanka ten wlasnie moment wybrala sobie na
> > pogaduszki.
> A skąd to tak na 100 % wiesz skoro telefon dzwoni i nie wiesz ani kto ani po
> co ani w jakiej sprawie? Wyznaczanie granic jest ok- ale jak już wiesz o co
> chodzi. Skąd niby wiesz to wcześniej?
99 % moich telefonów to sprawy blahe. Powazniejszych jest 1 %.
Dlatego wole zalozyc, ze to nic pilnego. ALE jesli ten telefon nie umilknie po
paru sygnalach a bedzie dzwonil ponownie parokrotnie to wyleze w koncu z tej
wanny sprawdzic. Jednak nie mam zamiaru wyskakiwac na leb na szyje bo ktos
dzwoni wiec MOZE cos sie stalo. To zdrowy rozsadek a nie brak zyczliwosci.
> Ani sprawdzać po 10 razy czy swiatlo u sasiadów juz zgaslo.
>
> I znów nadinterpretacja. Kto mówi, że 10 razy i ,że do sąsiadów. ja mówię o
> starszej wiekiem, chorej sąsiadce.
Akurat to byla ironia :) Wybacz, postaram sie nie stosowac jej wobec Ciebie
wiecej bo chyba rozmyla nam rozmowe.
> > A jesli moi znajomi wpadna bez zapowiedzi i bez zapytania czy nie
> przeszkadzaja
> > to albo z nimi posiedze albo wprost powiem, ze przyszli nie w pore.
> I to jest zupęłnie normalne i ok. Nie reagowanie na domofon, nie otwieranie
> im drzwi to jednak coś innego, zgodzisz się? Ja tak samo umiem się obronic
> przed nieoczekiwaną wizytą. Robię to tak jak Ty- sorry jestem zajęta,
> szkoda, że nie zadzwoniliście to nie zmarnowalibyście czasu....itp.
Dlaczego? Kazdy reaguje tak jak uwaza. Ja sie prywatnie zle czuje bedac w domu,
majac mozliwosc podejscia do drzwi i nie otwarcia ich.
Ale z doswiadczenia wiem, ze otwarcie i powiedzenie komus, ze przyszedl nie w
pore - moze byc dla kogos _znacznie_ bardziej obrazliwe niz udanie, ze mnie nie ma.
> Kaśka- która się nie wtrąca ale się troszczy.
Wiem. I nie staram sie sugerowac, ze jest inaczej. Uwazam po prostu, ze troszke
sie zapedzasz w ocenianiu postaw innych od Twojej. ( stwierdzenia typu: egoizm,
brak zyczliwosci, niegrzecznosc i inne, które padly w tym watku- sa jak dla mnie
wyrazna ocena - negatywna w dodatku. Jesli padaja w stosunku do rozmówcy- sa
ocena równiez tego rozmówcy. A do takich ocen uwazam, ze mialas zbyt malo wskazan )
pozdrawiam jak zawsze cieplo
agi
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|