Data: 2004-10-06 03:05:00
Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
/.../
Ludzie obdarzeni właściwą wrażliwością przy pewnej wprawie są odróżnialni
na pierwszy rzut oka od wszelkiej maści 'wszystkowiedzących' - mających
gotowe i niepodważalne zdanie na każdy temat.
Po czym ? - Przeczytajcie Vallentin o AE:
<< Jeden rys charakterystyczny u Alberta Einsteina zdaje się wskazywać
jeszcze teraz na ospałe niegdyś dziecko: wzdraga się przed wypowiadaniem
niepotrzebnych słów, mówiąc robi do czasu do czasu przerwy i zapada
w milczenie, rozpoczyna kilkakrotnie zdanie, jakby się zastanawiał, czy
warto w ogóle mówić, a przede wszystkim, czy warto przyswoić sobie to,
co usłyszał i odpowiedzieć.>>
Oczywiście logiczny wniosek Vallentin, że powodem była "dziecięca ospałość"
jest całkowicie 'kulą w płot', tym niemniej rewelacyjnie wymieniła sporo
cech właściwych 'zewnętrznym objawom' myślenia geniusza. Jeżeli zauważycie
coś takiego u własnych czy obcych dzieci, w żadnym razie nie wolno tego
tłumaczyć jak Vallentin ! By lepiej zrozumieć owe przerwy, zapadanie
w milczenie itd. warto powyższy cytat skojarzyć ze sławnym sporem Einsteina
z Bohrem - wtedy przerwy na myślenie, poszukiwanie trafnych i wyjaśniających
analogii tłumaczących jakieś "myślowe doświadczenie" zajmowały Einsteinowi
... całą noc, by następnego dnia Bohr w równie potężnym umysłowym wysiłku
wyszukiwał 'kontrdoświadczenia', które zmuszały AE do nowych poszukiwań
kolejnej nocy...
Przerwy w płynnym mówieniu, czy wręcz momentami całkowicie nieskładne
gadanie mogą oznaczać intensywne myślenie, a nie jak się IMO większości
z Was wydaje (na skutek podobnych pomysłów jak u Vallentin) umysłowy
niedorozwój...
/.../
Słowa, jakimi Einstein opisywał Hermanna ("wyjątkowo miły, łagodny i mądry"),
pobrzmiewają echem w hołdzie złożonym "niezawodnej łagodności" i "wyjątkowej
umiejętności wczuwania się Lorenza". "Wszyscy bez oporów podążali za nim - mówił
Einstein - gdyż wiedzieli, że stara się, aby nigdy nie wykazywać swojej przewagi,
lecz po prostu jak najwięcej pomóc". >>
Oczywistą cechą geniuszy z miejsca odróżniającą ich od 'wszystkowiedzących'
jest empatia, umiejętność słuchania i 'wczuwania się'. (Ci drudzy w ogóle tego
nie mają - ciągle im się do czegoś spieszy, a okazanie choć minimum głębi
z miejsca denerwuje, sens zalewają potokiem słów i nazwisk, słownych ozdob-
ników 'ni przypiął ni przyłatał', dążą do technicznej poprawności 'na oko' tekstu
i wycięcia jakiejkolwiek 'poezji' czy filozofii - bo tego w ogóle nie pojmują,
pełno u nich dziwacznych skrętów myślowych i całej palety psychicznych
projekcji, podświadomych ataków na urojone zagrożenia 'ego' itd. itp.).
Takie osoby Albert albo całkowicie ignorował "z 'nieobecną' uprzejmością, która
nieraz sprawiała wrażenie, iż łatwo ulega wpływom", albo z miejsca 'kasował',
wypowiadająć jakąś myśl, zawsze b. sensowną, ale nijak niepojmowalną przez
'myślowo zmechanizowane' osoby. Po prostu wiedział 'z miejsca', kto nie jest
w stanie zrozumieć sensu słów odnoszących się do odbiegającej od 'mechanicznie
regulaminowego'/odruchowego rozumienia/interpretacji sytuacji. A głośno wypowiadając
swój kompletnie nierozumiany przez 'namolną osobę' sąd powodował jej 'ucieczkę',
dając tym samym sobie i jej spokój. Często wręcz w ogóle nie zwracał uwagi na to,
że 'wszyscy' interpretują daną sytuację zupełnie inaczej niż on. Działo się tak
wtedy, gdy 'wszyscy' powtarzali w istocie całkowicie bzdurne zalecenia 'etykiety'
i inne bezsensowne przyzwyczajenia, podczas gdy on jeden myślał i zachowywał się
całkowicie pragmatycznie. /.../
Pozdrowienia
Jerzy Turyński
---
Sent: Wednesday, November 03, 1999 9:06 PM
Subject: O mysleniu - cz. I [fragmenty]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ż archiwum pozwolił sobie wybrać [All]
|