Data: 2004-10-06 04:07:00
Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
/.../
najwyższe zdumienie musi budzić fakt, że wydziały psychologii
wypuszczają studentów, którzy w ogóle negują w czambuł znaczenie
(ba istnienie) inteligencji emocjonalnej ('zauważającej i kojarzącej'
najmniej kontrastowe informacje, przykryte 'filtrami kontrastowych śmieci'),
zaś całe szkolnictwo, jak tylko może zabija wszelkie subtelności (bo na
zajmowanie się takimi 'głupstwami' nikt nie ma czasu !).
Nic też dziwnego, że ludzie którzy nie zatracili wrażliwości - całą
resztę, jak np. Sacks czy Łuria 'zmechanizowanych' kolegów po fachu
- 'między wierszami' nazywają 'weterynarzami', zaś Einstein wprost
..... "świniami".
Lekkie zawoalowanie wystarcza, by 'kontrastowi wszystkowiedzący' nie
byli w ogóle w stanie zrozumieć takiej opinii... (p. cytat o ideale "świń").
-------
<< Na początku 1915 roku Einstein napisał do syna :"Za kilka lat będziesz
już uprawiał sztukę myślenia na własną rękę". To wspaniałe przeżycie, kiedy
się to potrafi". >>
No właśnie. Geniusz nie jest jakimś boskim cudem natury, 'chwilowo
nieodkrytym układem genów', ale zwyczajnie - umiejętnością zneutra-
lizowania wszystkich zniekształcających filtrów, jakie mamy 'założone'
na nasze zmysły przez 'niedokończoną' ewolucję naszych mózgów.
Geniusze opisują świat swoich myśli, ale słowa/symbole, którymi się
posługują trafiają w próżnię. Bowiem umysły ludzi pozbawionych wrażliwości
w ogóle nie dysponują właściwymi pojęciami, bo te nie są w stanie przecisnąć
się z Rzeczywistości przez 'ustawione' na duży kontrast zmysły.
Takie słowa mogą być jedynie 'siłowo zapamiętane', jeżeli zaczynają być
przydatne w roli autoreklamy, ale ich powtarzanie nie ma nic wspólnego
z rozumieniem.
Jeżeli ktoś zrozumie jakieś zjawisko na tym własciwym "przyglądać się
dostatecznie dokładnie" poziomie, to nie potrzebuje słów/podpowiedzi,
nazwisk-drogowskazów, wskazujących autorytetów, panicznego rozglądania
się za kolegami, czy aby powiedzą to samo itd. - by zauważał dane
zjawisko wszędzie, gdzie tylko istnieje, przez "dziesięć pokoi znieksz-
tałceń" i dowolnych filtrów.
Dlatego też bardzo łatwo wykryć myślącego człowieka podstawiając mu
pod nos podwójne obrazki psychologii postaci. Jeżeli w życiu/swoim
myśleniu wielokrotnie doznawał "uczucia zadziwienia" tym, że sprawy
które widział w określony sposób dają się zobaczyć z zupełnie innej
perspektywy ukazując zupełnie innych obraz - to obrazek natychmiast
przykuje jego uwagę. Jeżeli zaś ktoś jedynie wyrecytuje z pamięci
gdzie, kto i co o tym mówił/pisał, to wprost znaczy, że w ogóle
nie zauważa konieczności neutralizacji analogicznych złudzeń, bo
nigdy tego nie robił... Po prostu im ciągle ulega, a jego myślenie
jest nic nie warte.
Crick: {J.Horgan "Koniec nauki"]
<<Kiedy starał się pomóc mi zrozumieć, co z Kochem pojmowali preez świadomość
czegoś - która była centralnym elementem ich definicji świadomości - Crick
podkreślił, że wiąże się ona z czymś więcej niż prostą obróbką informacji.
Aby wytłumaczyć mi, o co chodzi, wyciągnął powszechnie znany czarno-biały
obrazek: w pierwszej chwili zobaczyłem biały dzban na czarnym tle, a w
nastepnej - dwa profile ludzkich twarzy.
Chociaż informacja wzrokowa, jaką uzyskiwał mój mózg, nie ulegała zmianie,
to, czego byłem świadom - lub na co zwracałem uwagę - zmieniało się. Jaka
zmiana w mózgu odpowiada tej zmianie uwagi? Jeżeli neurobiolodzy umieliby
odpowiedzieć na to pytanie - stwierdził Crick - to bylibyśmy dużo bliżej
rozwiązania zagadki świadomości. >>
Jak widać Crick podsuwa obrazek pod nos każdemu (skoro zrobił to również
w wywiadzie dla 'naukowego' dziennikarza) czując w obrazowanym w ten
sposób zjawisku klucz do wyjaśnienia wielu zagadek.
I bardzo słusznie.
Wystarczy dokładnie przyjrzeć się zjawisku, wypunktować sobie jego
właściwości na tyle dobrze, by móc określić sposób postępowania wykluczający
uleganie tym wszystkim złudzeniom. A potem precyzyjnie się tego nauczyć,
by rzecz stała się automatyczna i ... poczytać Einsteina. Dopiero wtedy
zrozumiecie, że geniusz to dokładnie: umiejętność neutralizacji tych wszystkich
złudzeń - świetnie obrazowana w psychologii postaci. Nie opisowym tekstem,
a samym zjawiskiem pokazywanych złudzeń. Nikt nie może być prawdziwym
naukowcem, jeżeli sam wszystko widzi i postrzega kompletnie źle, (co rusz
ulegając złudzeniom) a na pozornie sensownej drodze utrzymuje się wyłącznie
dzięki słownej zgodności z autorytetami.
/.../
Pozdrawiam
Jerzy Turyński
Sent: Wednesday, November 03, 1999 9:07 PM
Subject: O mysleniu - cz. II
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ż archiwum pozwolił sobie wybrać [All]
|