Data: 2004-10-06 10:14:00
Temat: Re: Rozgwiazda w świecie płaszczaków
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
/.../
O tym, że zjawisko jest w ogóle beznadziejnie rozumiane świadczą liczne
błędy w jego opisie. Chociażby powyżej: "Chociaż informacja wzrokowa, jaką
uzyskiwał mój mózg, nie ulegała zmianie,[...]". Czyżby ? Przecież informację
do mózgu dostarczają odbite od rysunku zmodulowane fale świetlne. Wydaje się,
iż patrzymy jednocześnie na cały obrazek, tymczasem jego analiza trwa jakiś
czas. Po prostu pewne partie obrazka możemy odbierać w różnej kolejności,
i właśnie różna kolejność odpowiada za powstawanie odmiennych wrażeń.
Nikt nie powie, że "pan wyprowadza psa" znaczy to samo co "pies wyprowadza
pana" i że informacja jest ta sama, a przy oglądaniu obrazka - informacja
ma nie ulegać zmianie. Bzdura.
Ten sam błąd jest powtórzony np. w słownikach psychologii: "Figury
odwracalne - rysunek, który w trakcie oglądania subiektywnie (tj. w
odczuciu oglądającego, a bez jakichkolwiek zmian faktycznych, obiektywnych)
[...]" itd. itp. Tak samo - bzdura. To, że obrazek leży w spokoju, wcale
nie znaczy, że nie ma zmian w jego postrzeganiu.
I od razu kłania się Deikman ze swoją deautomatyzacją oraz Einstein
z Infeldem:
<< "istotną cechą Einsteina jest sposób podchodzenia do każdego zjawiska
tak, jakby ono było czymś zupełnie nowym, nie ustawionym jeszcze na swoim
miejscu we wszechświecie; zadawanie sobie za każdym razem pytania:
"dlaczego?", tak jakby nikt jeszcze nie powiedział nic na ten temat;
nieprzyjmowanie żadnego rozwiązania w oparciu o jakikolwiek autorytet >>
Dowolna rzecz może być dzięki temu zjawisku rozumiana na b. wiele
sposobów, a by ją poprawnie rozumieć nie wystarczy 'zobaczyć' pierwsze
wrażenie i uznać, iż to co mi się na pierwszy rzut oka wydaje - jest
jedynie słuszne! Konieczne jest 'zobaczenie' wszystkich możliwych
interpretacji. Bo dopiero wtedy można wybrać tą jedyną właściwą odpowiedź,
a nie którąkolwiek z pasujących na chybcika możliwości.
Problem z deautomatyzacją, czyli umiejętnością ignorowania pierwszych wrażeń
jest wyższego rzędu i nazywa się ... "grochem o ścianę".
W krańcowych wypadkach objawia się ten problem w niewzruszonej miłości
i wierze w doskonałość 'wodza' typu Hitler, czy Stalin. Jak Niemcy czy
Rosjanie raz ulegli złudzeniom, to byli gotowi za ich niewzruszoną
'prawdziwość' iść 'z radością' na śmierć...
Dokładnie ten sam problem dzieje się z komputerkami. Pierwsze skojarzenie
jakie się nasuwa człowiekowi, który jeszcze o PC-tach niczego nie wie
jest: to urządzenie techniczne. I nie można tego wybić z głów nawet ...
profesorom informatyki. Bowiem za takim skojarzeniem stoi cała masa
skojarzeń drugiego rzędu 'podpowiadających' jak ma się właśnie to
urządzenie zachowywać i jak je traktować... A jak? Tak jak czajnik,
lodówkę, samochód. Nikomu nie przyjdzie na myśl, że to są wszystko
kompletnie złe analogie wynikające z pierwszego błędnego skojarzenia.
Analogia komputera do wiertarki, kalkulatora, czy wszystkich innych urządzeń
technicznych jest całkowicie zła, bowiem 'stare urządzenia' przetwarzają
z reguły energię, a ich struktura informacyjna jest na ogół niesłychanie
prosta i możliwa do zrozumienia 'w przelocie', całkowicie podświadomie.
I z rozpędu ... dokładnie tak samo 'ma zachowywać się' komputerek,
który może intuicyjnie (czytaj nieświadomie) obsługiwać babcia (hi, hi!).
To niech ktoś spróbuje wpaść na pomysł, że zrobi odrzutowy myśliwiec,
(techniczne urządzenie o skomplikowanej strukturze informacyjnej), który
będzie mógł w ogóle bez jakiejkolwiek nauki użytkować każdy dziadek !
Właściwą analogią jest porównanie do książki. Tak - informacje zapisane
na dysku są jak książka z dodaną jedną możliwością - niektóre 'literki'
zamiast być zwykłymi literkami mogą działać (są rozkazami), czyli
przepisywać dowolne fragmenty tej książki z jednego miejsca w drugie.
Komputerek dla olbrzymiej większości ludzi jest czymś w rodzaju książki
kucharskiej z wyciągniętymi na wierzch guzikami opisanymi: 1) zrób
'schabowego', 2) zrób 'zupę grzybową' itd. Tacy są zdolni jedynie do
wykucia na pamięć paru najprostszych kombinacji guzików i niczego więcej.
Używanie w tak bezrozumny sposób (bez czytania i rozumienia 'treści
książki') 'technicznego urządzenia' ma bardzo króciutkie nóżki, bowiem
miast rozumienia tego co robi - z bożej łaski użytkownik jest w stanie
kompletnie nieświadomie wykorzystać dokładnie tylko te algorytmy
i funkcje, które jakimś cudem okazuję się podświadomie analogiczne
do czynności, jakich w życiu przy innych okazjach się 'nauczył'.
Efekty są takie, że bez grubego kija opanowanie umiejętności robienia
tabelek w Wordzie wymaga lat (przecież to za trudne !), nie mówiąc o
zrozumieniu struktury akapitu i tego, że wciskanie entera na końcu
każdej linijki jest kompletnie bez sensu. Wytłumaczyć tego 'bardzo
inteligentnym osobom' nie sposób, dokładnie tak samo, jak było nie
sposób fanatycznemu hitlerowcowi napomknąć o ew. wadach Hitlera i
jego systemu.
Komputer jest 'głupi', bo nie chce robić co mu 'inteligentna' osoba
'każe' ... i już ! ;-)))
Rozpisałem się o komputerkach, bo to genialny tester jakości myślenia.
Jeżeli ktoś zabiera się do PC-ta jak do używania czajnika, to ...
wszystko jasne. Na przykładzie tych dwóch analogii opisujących podejście
do komputerków możecie sobie dokładnie prześledzić konieczny i właściwy
sposób myślenia (porównać ze sposobami neutralizacji złudzeń poznawczych).
Ileż na newsach jest osób, które chcą upominać i przestawiać cały świat,
bo w ich mózgi wgryzło się nieodwołanie parę prostackich błędów z niemowlę-
cego okresu rozwoju PC-tów(patrz: POLSKIE LITERKI). Brak umiejętności
deautomatyzacji bzdurnych przyzwyczajeń, brak umiejętności zauważenia
faktu, że w całym świecie poza spapranymi komputerkami nie ma ani śladu
polskich literek bez ogonków, itd. itp. A jaki wykwit bzdurnych argumentów
mających umotywować sens własnej niepodważalnej umysłowej ociężałości !!!
/.../
Pozdrawiam
Jerzy Turyński
Sent: Wednesday, November 03, 1999 9:07 PM
Subject: O mysleniu - cz. II
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ż archiwum pozwolił sobie wybrać [All]
|