Data: 2007-01-06 18:57:39
Temat: Re: Rozwód
Od: "E." <e...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Natek napisał(a):
> Twoim zdaniem co np. może wygrać w sprawie córki,
> nie oddając żonie jej majątku sprzed ślubu?
Wiesz... ja zawsze uważałam, że trzeba oddac co nie moje, zatrzasnąć
drzwi, odwrócić się i iść własną drogą. Zawsze tak robiłam.
I jeszcze niedawno radziłabym mu to samo. Oddaj jej wszystko, niech się
wypcha.
>> A niestety, to jest gra (możesz to nazwać bitwą, wojną, czymkolwiek).
>> Na własnym podwórku miałam przykład... dopóki nie wszystko było
>> rozliczone, baba jeszcze się starała, jak dostała wszystko czego
>> chciała zaczęło sie prawdziwe piekło.
>
> Tylko że tutaj to baba chce rozwodu, w dodatku bez
> orzekania o winie - to wiele zmienia.
Ja wyczytałam, że chce szybkiego rozwodu, bez ponoszenia żadnych
kosztów, cały majątek (wszak dom nie jest tylko jej a ich własny, a z
tego co napisał chce go w całości) i jeszcze ograniczy mu widzenia z
dzieckiem (co i tak zrobi, prędzej czy później).
>
>> Z tego co pisze ten facet, ma do czynienia z zupełną bezwzględnością.
>> Niestety, chcąc w tych okolicznościach dostać cokolwiek (widzenia z
>> dziećmi), musi mieć argument przetargowy.
>
> Nie musi i na dłuższą metę nie jest w stanie.
Nie wiem. W znanym mi przypadku "dłuższa meta" skończyla się wraz z
ostatecznym rozliczeniem majątkowym.
> Majątek i tak sąd jej odda, bo jest jej.
Domu jej nie odda. Nie w całości. A ona zdaje sie tego chce.
>
>> Ufasz, że jak jej wszystko odda to ona przestanie nagle zachowywac sie
>> wobec niego wrednie?
>
> Istnieje taka możliwość.
No widzisz. I tu sie nie zgadzamy.
> Ja też się rozwodziłam. Udało się bez wojny.
A mnie się nie udało. Wojna byla jednostronna.
Gdybym nie była taką idealistką a od razu wzięła się w garść i do
roboty, miałabym dużo siwych włosów mniej. A tak czekałam naiwnie lata,
że "moze coś się zmieni jak jeszcze trochę mu oddam". A trzeba było
połozyć szlaban na kasie od razu i zamiast się bronić i unikać przejść
do walki o swoje.
E.
|