Data: 2000-08-15 02:05:33
Temat: Re: Ryba fugu
Od: l...@w...pdi.net (Dariusz K. Ladziak)
Pokaż wszystkie nagłówki
On 13 Aug 2000 15:28:44 +0200, m...@k...net.pl (Marek P.) wrote:
>Cześć, kochani!
>
>Bardzo fajna grupa. Nikt się (chyba) z nikim nie kłóci, każdy ma coś
>ciekawego do powiedzenia, i to na temat.
>
>Mam różne informacje o rybie fugu (takim daniu kulinarnym, oczywiście). Nie
>wiem, czy są prawdziwe, niesprzeczne, ani czy są pełne. Dopiszcie coś,
>proszę, albo i skomentujcie.
>
>- smaczna, a przede wszystkim droga (i dla snobów); co roku kilka osób w
>Japonii się truje; koszt porcji sto kilkadziesiąt $
Tak.
>
>- niektóre są trujące, inne nie; kucharz umie odróżnić i podaje tylko te nie
>trujące (czasem się myli)
Nie.
>
>- trująca jest jedna płeć, druga nie (chyba samczyki), trudno jest je
>odróżnić, rozpozna tylko kucharz znawca (czasem jw.)
Nie wiem, raczej nie.
>
>- trucizna jest w wątrobie? w woreczku żółciowym? kucharz wie jak wyciąć by
>nie zatruła reszty ryby (czasem drgnie mu ręka i klops)
Tak, jakis kawalek (nie dam glowy za watrobe) jest trujacy. W japonii
restauracja podajaca fugu musi zatrudniac kucharza posiadajacego
specjalne uprawnienia do przygotowywania tej ryby - ponoc pare lat
praktyki zanim dostanie sie prawo samodzielnego przyrzadzania...
>
>- trzeba zostawić trochę trucizny w rybie, wtedy specyficznie drętwieją
>wargi przy jedzeniu, co jest wielka atrakcją kulinarną i emocjonalna (czasem
>się zostawi za dużo i jw.)
A to juz nie wiem...
--
Darek
|