Data: 2024-04-05 15:38:02
Temat: Re: "Schabowe"
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pan Marcin Debowski napisał:
> Jedzenie 70%
> Mieszkanie i media 10%
> Pozostałe 20%
>
> Jedzenie 30%
> Mieszkanie i media 40%
> Pozostałe 30%
>
> Jak z tego można stwierdzić, że jedzenie jest drogie?
Jeśli jakieś wydatki (np. jedzenie) pochłaniają większość budżetu, to
uprawnione jest stwierdzenie, że to są drogie rzeczy. Jeśli tu za jakiś
towar (np. kiełbasę) należy dać więcej grajcarów niż gdzie indziej,
to znaczy, że ten towar w tym systemie jest drogi (pensję w każdym
systemie przeliczamy tak, że każdy ma tysiąc grajcarów transferowych).
> Tzn, jasne, można, arbitralnie ustanawiając jakąś linie bazową, ale
> takie postawienie sprawy nie ma za dużo sensu.
Mnie wyststrczy konstatacja faktu. Według obu powyższych kryteriów w PRL
tanio nie było. Do tego nie potrzeba wyznaczania arbitralnych progów.
>> W mojej rodzinie nie wykształciły się instynkty łowieckie, nikt nie
>> chodził trzy razy dziennie do sklepu, by sprawdzić, czy akurat coś
>> rzucili. W związku z tym, mimo relatywnie wysokich dochodów, często
>> po prostu głodowaliśmy.
>
> Ale to jakby nie przesądza w kwestii percepcji cen, bo skoro cena
> była stała to nie zależała od popytu i podaży, a o tym de facto
> mówisz powyżej.
Literalnie "powyżej" mówie o czym innym, o konsekwencjach tej ekonomii.
Ja, jeśli cierpiałem niedostatki, to z powodu braku akceptacji tamtej
"normalności". Nigdy nie mogłem się pogodzić z tym, że żeby coś mieć,
należy wstać przed świtem, ustawić się w kolejce, ruszać na łów do
Wołomina, przechodzić przypadkiem z tragarzami obok sklepu, albo bliżej
zakolegować się z towarzyszem spekulantem.
Jeszcze bardziej powyżej było o tym, że dla wielu ludzi dużo bardziej
istotnym problemem był brak pieniędzy. Na jedzenie.
>>> A jak się weźmie pod uwagę same zarobki i ceny to chyba tak
>>> bardzo drogo ten prl mięsno-wędlinowo się jednak nie prezentuje?
>> No to wziąłem wczoraj w dyskusji obok rocznik 1955. Zarobki
>> w przemyśle lekkim 800 zł, kiełbasa myśliwska 55 zł. Dzisiaj
>> wędlina tej klasy kosztuje podobnie, a zarobki...
>
> A ile dzisiaj płaci się za mieszkanie i media?
Za media podobnie, czasem mniej, czasem więcej (za Gierka abonament
telefoniczny to była stówa, wtedy też dużo ludzi zmuszonych było
do oszczędzania na energii). Mieszkania są teraz sakramencko drogie.
Jedyne co dobre, to że są. Za PRL po prostu jak nie było, to nie
było -- choćby ktoś się skręcił.
> Co z tego, że za swoją obecną pensję mogę np. kupić ćwierć tony
> żywieckiej skoro tak naprawdę mogę kupić jedynie 10kg bo za
> mieszkanie płacę np. 3-6k?
Jeśli starcza, to spoko -- dziesięć kilo kiełbachy to i tak za dużo.
> Rozpatrywanie cen jakiegoś dobra w oderwaniu od całości wydatków
> nie pokazuje niczego konkretnego, a już na pewno nie jakości życia.
Dlatego nie wypowiadałem się na temat jakości życia, a wspomniałem
tylko o cenie kiełbasy. Zdecydowanie nie można tego porównać do
sytuacji w Wenezueli. Tam jeszcze niedawno zatankowanie ogronego
amerykańskiego krążownika szos kostowało dosłownie centy. Co więcej,
benzyna była na stacjach, nigdy jej nie brakowało. Z kiełbasą w PRL
było inaczej. Wbrew temu, co niektórzy "pamiętają".
>> Dla wszystkich był dostępny jedynie "zestaw surwiwalowy" --
>> chleb, mleko, ziemniaki, może jeszcze żółty ser. Z tym rzadko
>> był problem, więc jakoś udało się przetrzymać zły czas i dotrwać
>> do dzisiaj.
>
> Bo na tym polegało sterowanie tym bajzlem, że zestaw podstawowy
> miał być tani. A teraz nie ma tego zestawu
Wymieniony wyżej zestaw należy traktować dosłownie. Był, umrzeć
z głodu nie pozwalał. Okres, kiedy był tylko ocet, można pominąć,
bo długo nie trwał. Dzisiaj są te wszystkie wędliny po dychu,
jakieś skrzydełka kurze po pińć złotych i sam nie wiem co jeszcze.
Dieta jednak dużo bardziej urozmaicona.
> Tylko się dobrze zrozummy, jestem ostatnim, który tęskni
W to nigdy nie wątpiłem (chociaż do tego ostatniego miejsca ustawiła
się spora kolejka).
Jarek
--
Mamy masło, mamy serek, niech nam żyje Edward Gierek.
|