Data: 2015-10-09 13:35:14
Temat: Re: Serdeczna prośba o pomoc!
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 9 Oct 2015 11:48:39 +0200, Trybun napisał(a):
> W dniu 2015-10-08 o 16:08, Ikselka pisze:
>>
>>>> No to poznaliśmy pana w całej jego urodzie.
>>> Szczerość albo prowokacja. Chcę wierzyć że szczerość, Wiesiaczek
>>> podobnie jak ja udziela się w necie z tego jedynego powodu - tu jak
>>> nigdzie indziej można szczerze przedstawić swoje zdanie.
>>> Natomiast jeżeli chodzi o datki na "chore dzieci" to jestem temu
>>> całkowicie przeciwny. Takie datki tylko utrwalają zły system, gdzie to
>>> nie ma kasy na leczenie dzieci ale jest na wypasioną furę służbową dla
>>> ministra zdrowia.
>> Dokładnie. Podobnie jak WOŚP - dla kogo innego. Jeśli datki - to tylko dla
>> osób, które sama znam.
>> A znam. I daję.
>
> Ja też nie jestem obojętny na ludzka niedolę, np. nigdy nie odmówię
> skacowanemu facetowi datku na piwo, czy ćpunowi na "działkę".
Żartujesz.
> Datki na
> "chore dzieci" to już inna para kaloszy, i ja w takim procederze ( z
> powyższych powodów) nigdy nie będę uczestniczył.
Owszem, hasło "daj dla chorych dzieci" działa na mnie jak płachta na byka.
Niedawno w odpowiedzi na zgłoszenie córki jako pot. dawczyni szpiku -
zwrócono się korespondencyjnie do niej o wpłacenie 200 zł na przyszłe
badania (ofiaro)dawcy, na które oczywiście fundacji nie stać i ta opłata ma
być właśnie częścią pomocy, bo umożliwi wykonanie tych badań. Odebrałam ja,
bo córka nie przebywa w miejscu zameldowania i mam od niej upoważnienie,
żeby otwierać korespondencję oficjalną/urzędową i zawiadamiać ją o jej
treści. I szlag mnie trafił. Nazwy już nie pomnę, to była jakaś fundacja
"dla chorych dzieci" - nie Poltransplant, bo ten to wiarygodna firma.
Sprawdziłam w necie, ludzie piszą o niej, że otrzymują stamtąd prośby od
nich, wpłacają te 200 zł, po czym zapada milczenie 3-]
Dobrze, że sprawdziłam w necie. Moją szlachetną córkę objechałam za
naiwność i ona teraz już też wie swoje o tego typu "dobroczynności".
>
>>
>>> Nie krytykuje tu oczywiście inicjatywy wątkotwórcy, a także życzę
>>> Kubusiowi powrotu do zdrowia, ale na jakieś datki z mojej strony niech
>>> nie liczą.
>> I to rozumiem, to jest szczerość i racjonalność.
>>> P.S. wracając do szczerości - tu wreszcie mogę ujawnić bez konsekwencji
>>> prawdę że nienawidzę smaku tej cholernej wołowiny. Sam jej odór prawie
>>> mnie powala na ziemię.
>> Jeśli argentyńska, to owszem, bardzo specyficzna. No ale polska?
>
> Akurat gdy wczoraj to pisałem to wylądował przede mną wielki talerz
> wypełniony po brzegi wołowym gulaszem.. Tak jestem ofiarą swojego braku
> szczerości... Gdy poznawałem swoja obecną sympatię, nie chcąc jej urazić
> z wielkim zachwytem wtórowałem jej gdy wyrażała się w samych
> superlatywach o smaku wołowego mięsa. No i teraz stanowczo za często
> jestem daniami z tego mięsa, (którego wręcz nie cierpię) "uszczęśliwiany"..
> W kwestii wołowiny to ja nie bardzo rozróżniam, jednak doświadczenie z
> innymi produktami żywnościowymi każe przypuszczać że polska na pewno
> jest lepsza.
Mój Dziadek ze strony Mamy hodował byki mięsne. Odstawiał je do rzeźni.
Mama mówiła, że takiej wołowiny byle kto wtedy nie jadł - trafiaa na pewno
"tam", na górę 3-)
Ale dziś mam źródła świetnej wołowiny, nie wyobrażam sobie, żebym musiałam
z niej zrezygnować. I nie jest to to, co sprzedają w hipermarkecie, o nie.
--
XL https://www.youtube.com/watch?v=wNcV_dHUHSs
|