Data: 2010-02-05 12:52:27
Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: "Reda rt" <p...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:hkgvqo$oi0$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> No a popatrz, co napisałam powyżej. Też tak uważam.
Oki.
> Przyznam, że ja się w ogóle zagalopowałam w tym wątku, więc już w ogóle
> odpuszczam.
Jest OK, Wasz kobiecy punkt widzenia jest ważny, w szczególności dla Endera.
Tylko że jesteście że tak powiem 'psychotypowo' bardzo daleko od jego TŻ
i on Waszych opinii nie bierze jako wiarygodnych w jego sytuacji.
Ale wydaje mi się, że warto ten temat, z Waszą pomocą podrążyć,
bo jak mi się zdaje, dla Endera, który KOCHA SWOJĄ TŻ, zagrożenie
ew. potencjalnego, przyszłego rozpadu związku przez jakiś głupi przypadek
jest problemem. To, co mu się IMHO najbardziej wymyka to dokładne
zrozumienie cierpienia, jakie zada swojej TŻ - twierdzi, że "jest gotów
ponieść ew. konsekwencje", ale tak naprawdę 'gotowość poniesienia
konsekwencji' oznacza gotowość pokrycia szkód, strat. I tu jest niejako
największa słabość Endera - że być może (choć niekoniecznie) przecenia
swoje możliwości w tych kwestiach - trudno pokryć straty emocjonalne
porzuconej kobiecie, można co najwyżej je 'opłacić' materialnie.
Więc moim zdaniem, jeśli jest tu coś warte 'drążenia', to po pierwsze
okreśłenie jak duże jest to ryzyko i jak duże ew. straty. To zależy od tego,
jaką kobietą, z jakimi doświadczeniami i jakimi oczekiwaniami
jest jego TŻ (i kwestia tego 'przymykania oka').
Drugim tematem jest ew. wycofanie się ze 'skoków w bok' - ale to już jest
temat na dużo, dużo dalej - kiedy Ender stwierdzi sam, że tak, że chce
taki ruch wykonać. Wtedy będzie można ew. rozważać, co traci, jak
głębokie musi być wycofanie z relacji z kochanką(ami ?), którą też
na swój sposób KOCHA (ma za przyjaciółkę), a na pewno szanuje.
|