Data: 2016-11-02 15:12:40
Temat: Re: Smardze
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa (dopiero co) napisała:
> Aż przez chwilę pomyślałam, że mię coś z czytnikiem się porobiło.
>
>> śpiesznie donoszę, co się przez te dwa lata zmieniło. Minsterialne
>> rozporządzenie otworzyło drogę do ogródkowej hodowli smardzów.
>> Za dwie dychy można w internecie kupić trochę smardzowej grzybni
>> i zaszczepić nią swój ogródek. Chyba tak zrobię -- dla powiększenia
>> doświadczenia.
>
> Niestety moje smardze nie pojawiły się więcej. Rok później (2015) wiosna
> była chłodna, więc może dlatego. A w tym roku to szczerze mówiąc nawet
> nie sprawdzałam, bo już mi się w tamtym miejscu tak świerki rozrosły, że
> trudno by mi było.
To może czas zagrzybić? Jak przeczytałem, to ta sprzedawana grzybnia
siedzi na ziarnach zbóż. Każą to z jakimś torfem mieszać, trocinami,
gipsem, popiołem i czymś jeszcze. Potem wywalić pod świerkiem i zapomnieć.
Co wcale nie oznacza, że pod świerkiem wyrośnie -- taki smardz może uznać,
że fajnie będzie przeleźć pod ziemią wiele metrów, i tam wychynąć pod
jakimś innym krzaczkiem.
>> Wyjaśnino też w punktach czym różni się ochrona częściowa od całkowitej.
>> Tylko przy tej ostatniej zakazano przetrzymywania lub posiadania okazów,
>> zbywania, oferowania do sprzedaży, wymiany lub darowizny okazów gatunków,
>> wwożenia z zagranicy. Jeśli więc komu w ogródku nie wyrośnie, może sobie
>> z zagranicy sprowadzić w celach spożywcych (względnie ktoś w kraju może
>> poczynić mu darowiznę).
>
> Ciekawe, czy zjedzenie smardza nie kwalifikuje się jako zabicie.
W zasadzie nie powinno. Z tego co pamiętam z mykologii, to taki smardz
jest tylko zwieńczeniem dłogotrwałej grzybiej pracy, która odbywa się
pod ziemią. Tam jest prawdziwe życie, a ten owocnik, to taka jak gdyby
wisienka na torcie.
--
Jarek
|