Data: 2009-12-19 12:59:50
Temat: Re: Śmierć osobowości
Od: "Robakks" <R...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"flyer" <f...@g...pl>
news:hgifvh$f1v$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Jako zaprzysięgły antyhumanista zastanowiłem się, co się dzieje w
> momencie, kiedy np. odchodzi od nas partner, umiera dziecko, opuszczamy
> środowisko, z którym się zżyliśmy - środowisko ludzkie lub czysto rzeczowe
> [powtarzalne-przewidywalne]?
>
> Dla lepszego zrozumienia zostanę przy przykładzie dziecka/partnera, które
> umarło. Pojawia się oczywiście empatia, związana z cierpieniem dziecka
> związanym ze śmiercią, ale dlaczego pojawia się również rozpacz?
Empatię ma się cały czas, zwłaszcza, gdy dziecko żyje.
> Tu uwaga na marginesie - nie znam zbyt dobrze wszystkich typów ludzi, ale
> mz. zdrowa rozpacz jest krótkotrwała - długotrwała rozpacz wynika albo z
> przesłanek kulturowych [gra - często uzasadniona tym, że osoba, która zbyt
> szybko wyjdzie z rozpaczy jest oceniana społecznie jako osoba "zła", mimo
> że kryterium oceny jest czysto kulturowe i nie odzwierciedla naturalnych
> procesów psychologicznych], albo zatrzymania/podtrzymywania świadomości
> śmierci dziecka.
Wspomnienia bolą...
> Czym więc jest śmierć dziecka/partnera, rozważana w czystej postaci -
> "jest i nagle nie ma"? Mz. śmiercią części osobowości, nagłą śmiercią
> mnóstwa połączeń neuronów, zbudowanych na podstawie interakcji z
> dzieckiem/partnerem, innymi słowy "przeraźliwym bólem głowy". Śmiercią
> "schematów behawioralnych" zupełnie niezależną od świadomości -
> niezależnie czy świadomość tego chce, czy nie, to one
> [schematy/połączenia] już umarły - czysty determinizm. Sprawą czysto
> techniczną.
Śmierć dziecka z którym człowiek był związany emocjonalnie
skutkuje "dziurą w mózgu" - pustką która razi
> Sprawą, która rozważana z pozycji czysto technicznej powinna zniknąć w
> momencie, kiedy pacjent uświadomi sobie przyczynę "bólu" i "zacznie żyć od
> nowa". Przy czym "od nowa" nie polega na rozpoczęciu wszystkiego od
> początku, ale zrozumieniu, że pewne zachowania są przypisane interakcjom z
> określoną osobą i nie ma sensu ich kontynuować, skoro nie ma ich
> [zachowań] podmiotu - trzeba szukać nowych zachowań, trzeba szukać siebie.
Czego nie da się oswoić - z tym się trzeba pogodzić.
> Załóżmy teraz, że dziecko/partner zmartwychwstanie - czy będzie to ten sam
> partner/dziecko, który umarł behawioralnie dla naszego mózgu? Nie - nie ma
> w mózgu już po nim śladów. Skąd więc kalekie próby tych samych zachowań
> wobec niego? Ze świadomości - świadomość próbuje *naśladować* [kierując
> się znanymi sobie opisami] przeszłe zachowania behawioralne. Błąd - osoba
> zmartwychstała jest zupełnie nową osobą dla mózgu "biologicznego" i należy
> ją traktować tak, jak osobę świeżo poznaną. Nie ma znaczenia, że to
> "własne dziecko" czy "partner, z którym przeżyło się 20 lat" - dla
> behawioralnego mózgu tamte osoby nie istnieją i nigdy nie istniały.
>
> Pozdrawiam
> Flyer
Duchowość nieodgadniona jest. U człowieka co 7 lat następuje
całkowita wymiana komórek tworzących organizm (za wyjątkiem mógu)
a przecież wciąż jesteśmy ci sami choć nie tacy sami.
pozdrawiam,
Edward Robak* z Nowej Huty
~>°<~
miłośnik mądrości i nie tylko :)
|