Data: 2009-12-19 12:03:21
Temat: Śmierć osobowości
Od: flyer <f...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jako zaprzysięgły antyhumanista zastanowiłem się, co się dzieje w
momencie, kiedy np. odchodzi od nas partner, umiera dziecko, opuszczamy
środowisko, z którym się zżyliśmy - środowisko ludzkie lub czysto
rzeczowe [powtarzalne-przewidywalne]?
Dla lepszego zrozumienia zostanę przy przykładzie dziecka/partnera,
które umarło. Pojawia się oczywiście empatia, związana z cierpieniem
dziecka związanym ze śmiercią, ale dlaczego pojawia się również rozpacz?
Tu uwaga na marginesie - nie znam zbyt dobrze wszystkich typów ludzi,
ale mz. zdrowa rozpacz jest krótkotrwała - długotrwała rozpacz wynika
albo z przesłanek kulturowych [gra - często uzasadniona tym, że osoba,
która zbyt szybko wyjdzie z rozpaczy jest oceniana społecznie jako osoba
"zła", mimo że kryterium oceny jest czysto kulturowe i nie odzwierciedla
naturalnych procesów psychologicznych], albo zatrzymania/podtrzymywania
świadomości śmierci dziecka.
Czym więc jest śmierć dziecka/partnera, rozważana w czystej postaci -
"jest i nagle nie ma"? Mz. śmiercią części osobowości, nagłą śmiercią
mnóstwa połączeń neuronów, zbudowanych na podstawie interakcji z
dzieckiem/partnerem, innymi słowy "przeraźliwym bólem głowy". Śmiercią
"schematów behawioralnych" zupełnie niezależną od świadomości -
niezależnie czy świadomość tego chce, czy nie, to one
[schematy/połączenia] już umarły - czysty determinizm. Sprawą czysto
techniczną. Sprawą, która rozważana z pozycji czysto technicznej powinna
zniknąć w momencie, kiedy pacjent uświadomi sobie przyczynę "bólu" i
"zacznie żyć od nowa". Przy czym "od nowa" nie polega na rozpoczęciu
wszystkiego od początku, ale zrozumieniu, że pewne zachowania są
przypisane interakcjom z określoną osobą i nie ma sensu ich kontynuować,
skoro nie ma ich [zachowań] podmiotu - trzeba szukać nowych zachowań,
trzeba szukać siebie.
Załóżmy teraz, że dziecko/partner zmartwychwstanie - czy będzie to ten
sam partner/dziecko, który umarł behawioralnie dla naszego mózgu? Nie -
nie ma w mózgu już po nim śladów. Skąd więc kalekie próby tych samych
zachowań wobec niego? Ze świadomości - świadomość próbuje *naśladować*
[kierując się znanymi sobie opisami] przeszłe zachowania behawioralne.
Błąd - osoba zmartwychstała jest zupełnie nową osobą dla mózgu
"biologicznego" i należy ją traktować tak, jak osobę świeżo poznaną. Nie
ma znaczenia, że to "własne dziecko" czy "partner, z którym przeżyło się
20 lat" - dla behawioralnego mózgu tamte osoby nie istnieją i nigdy nie
istniały.
Pozdrawiam
Flyer
|