Data: 2002-06-20 16:34:13
Temat: Re: Student-zabójca, a powolne procesy społeczne
Od: "Aleksander Nabaglo" <a...@i...ap.krakow.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
!
W artykule <aeruht$oq6$1@news.tpi.pl>, "Saulo" <d...@p...neostrada.pl>
napisał(a):
> Student zranił profesora i zabiłsystenta, który stanął w obronie
> profestora, bo profesor śmiał mieć do studenta pretensje o ściąganie
> (rzecz niesłychana w naszej tak dobrze rozwijającej się kulturze
> ściągania i tolerowania ściągania).
Kwestia sciagania jest badzo dziwna - wedlug mnie
to kwestia zaklamania.
To egzaminujacy powinien tak przygotowac zadania
oraz pomieszczenie, aby problem nie istnial.
Stale powtarzaja sie problemy zadan maturalnych,
egzaminacyjnych, ktore "wyciekly".
A przeciez mozna np. opublikowac zestaw 1000(tysiaca)
zadan z matematyki do matury, a na samej maturze
kazdemu losowac zestaw tak, aby zadnych dwoch
zdajacych nie mialo np. wiecej niz jednego zadania
wspolnego.
>A to właśnie między innymi ta
> kultura stworzyła warunki, w których w ogóle możliwe
> stało się wielkie wzburzenie studenta z tego powodu, że ktoś się
> ośmielił mieć do niego pretensje o ściąganie.
Zarzucanie komus, ze siagal, gdy sie go nie zlapalo
ewidentnie na goracym uczynku jest niepowazne.
Sam bedac studentem mialem takie takie sytuacje,
ze bedac bardzo dobrze przyggotowany egzamin oblewalem,
zas nie bedac przygotowany dostawalem bdb.
W przypadku egzaminu ustnego sytuacja bywa bardzo trudna:
poczatek odpowiedzi na pierwsze pytanie ma bardzo duzy
wplyw na ocene:
Gdy sie nie zaskoczy natychmiast, to znaczy w ciau minuty,
do dwoch, to jest nastepne pytanie - jesli sie wtedy ponownie
nie zaskoczy to jest egzamin oblany, jesli sie zaskoczy to i tak
ocena jest kiepska.
Natomiast jesli sie szybko i plynnie dobrze zacznie, to
mozna otrzymac ocene wysoka juz po dwoch pytaniach
(zamiast trzech) lub jesli nie zaskoczy sie szybko dopiero
przy trzecim pytaniu, to egzanimujacy jest wtedy bardziej
cierpliwy - wie juz, ze odpowiadajacy jest w zasadzie przygotowany
i daje wiecej czasu, jak i mniej obniza ocene.
Do tego sa rozne systemy egzaminowania ustnego - jedni
egzaminuja po jedenej osobie na zasadzie: delikwent stoi pod
tablica z kreda w rece, egzaminator rozsiada sie wygodnie
w fotelu, wbija przenikliwy wzrok w odpowiadajacego,
rzuca pytanie - sytuacja jest tak spreparowana, ze albo
sie "zaskoczy" i pozniej jakos juz wszystko idzie lepiej lub
gorzej albo "nie zaskoczy" i jest klapa - zas po wyjsciu
z sali za pare minut czlowiek przypomina sobie to,
czego calkowicie nie pamietal pod tablica.
Inni egzaminuja po dwie, trzy osoby rownolegle - wchodzi sie
do pokoju, losuje sie karteczki z pytaniami, jest czas na
zastanowienie oraz zanotowanie sobie istotnych rzeczy - w tym samym
czasie mozna sobie posluchac, jak odpowiada popraednik.
Kiedy sie slyszy co inni odpowiadaja, czego nie wiedza,
to czlowiek zaczyna wierzyc w siebie. Ponadto mozna wtedy
odpowiadac na pytania we wlasnej kolejnosci - czyli najpierw
to, co sie umie najlepiej, na koncu najslabiej. Kilka dodatkowych
minut nieraz pozwala przypomniec sobie istotne rzeczy ...
W przypadku egzaminu pisemnego jest inaczej - po zapoznaniu sie
z pytaniami nieraz w pierwszej chwili TEZ wydaje sie, ze zadnego zadania
nie uda sie rozwiazac - jednak po ochlonieciu z emocji, zabraniu sie
za zadania nieraz okazuje sie, ze winik jest dobry lub bardzo dobry
(i nikt nie wie, ile poczatkowych minut z dwu - trzygodzinnego
egzaminu trzeba bylo poswiecic na zastaniowienie przed rozpoczeciem
pisania).
****
Fakt fizycznego ataku na nauczyciela akademickiego swiadczy wiele
o stanie spoleczenstwa - nie da sie ukryc, ze wielu, zapewne wiekszosc
obecnie studiujacych nie studiuje dlatego, ze pragnie posiasc
wiedze i umiejetnosci z motywacji poznawczych.
Dla wiekszosci jest to WALKA o przezycie - o zdobycie
w przyszlosci pracy, zarobkow, o zapewnienie
warunkow zyciowych partnerowi i potomstwu.
W takiej perspektywie nauczyciel akademicki nie jest
mistrzem - jest potencjalnie wrogiem, stale jest zrodlem
zagrozenia, powodem nieprzewidywalnych kosztow i trudow.
Ja mialem to szczescie, ze studiowalem na kierunku, na
ktory nie wybieraja sie ludzie, ktorzy naja powyzsze motywacje
- zatem nieliczne przypadki wylkadowcow, ktorzy potrzebowali
na studencie udowodnic sobie i iinym, ze sa wazni, byly co prawda
irytujace, ale tez wyjatkowe; jedyne co ktokolwiek w takiej sytuacji
robil, to dzielil sie ta zbedna wiedza z kolegami.
--
A
.
|