Data: 2007-10-02 14:51:55
Temat: Re: Syn nie chce ?ISO-8859-2?Q?chodzić do szk. muzycznej?=
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Lolalny Lemur napisał(a):
> krys pisze:
>
>>> Tez nie (patrz wyżej). Dodaj dziecko Łukasza, które uczy się na
>>> akordeonie i tez gra po 15 minut a latem mu odpuszczają bo sie
>>> biedactwo zmęczyło.
>>
>> Bo oni to traktuja jak po prostu dobrą zabawę, nie chcą wychować
>> mistrza harmoszki.
>
> Moze rodzice, bo dziecko z tego co pisała Łukasz nie bardzo się pali
> do tematu.
Dlatego nie będzie ćwiczyć więcej. Zrobi swoje dla świętego spokoju,
pobrzdąka przez 15 minut i wszyscy są zadowoleni.
>> Tytaj akurat nie, ale raczyłaś wyskoczyc jak Filip z konopii o te 15
>> minut, które zapodał nauczyciel.
>
> Owszem, bo zostało to nazwane nauką a nie zabawą w granie jednym
> palcem.
Bo tak naprawdę nauką można nazwać jedynie to, co robisz zupełnie
świadomie. Możesz sobie chodzić na dowolne lekcje, i przypadkiem się
czegoś nauczyć, ale jak chęć do nauczenia sie tego czegoś nie wyjdzie
od Ciebie, to wioadomo. Na dobrą sprawę nie wiem, czemu nie obruszysz
się na nazywanie nauką chodzenia niektórych dzieci do szkoły - też nie
poświecają temu zajeciu wysiłku - po prostu odbębniają swoje, a jednak
potocznie mówimy, że dzieci w szkole się uczą, nie?
>> Zdaje się, że nie masz wystarczających podstaw, żeby nazwać kogoś
>> naciągaczem.
>
> Uhm. Jezeli mówi rodzicom, ze 15 minut wystarczy, żeby się przygotować
> do zajęć, a nie otwarcie, że powinno ćwiczyć tyle a tyle żeby grać to
> jest dla mnie naciągaczem. Albo olewa swoja robotę bo widzi, że z
> dzieciaka wiecej nie wyciągnie, ale nie mówi rodzicom, że cos jest nie
> tak. Dla mnie to jest rodzaj naciągactwa.
Nie wiesz, jakie ma cele, ani jakie rodzice mają cele. I jesteś
nastawiona z góry na to, że ktoś chce Cię naciągnąć. Trochę luzu by się
przydało i odrobina wiary w ludzi, zamiast rzucania inwektywami.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
|