Data: 2003-06-23 12:03:08
Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Nixe" <n...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dunia tak oto pisze:
:: Ale od Ciebie zalezy, co zrobisz, kiedy dojdzie do Ciebie, ze tak, to
:: juz cos wieccej niz tylko wspolna praca/hobby/interesy... Mozna sie
:: odciac albo 'igrac z oginiem' tak, ze uczucie sie poglebia...
Oczywiście, że tak. A czy gdzieś napisałam, że to nie zależy ode mnie? Jasne,
że zależy. Ale w momencie, gdy te spotkania są mi niejako narzucone (nie
zmienię sobie ni z gruszki ni z pietruszki pracy, szkolenia czy wydziału na
uczelni), to wygląda to trochę inaczej, niż gdyby te spotkania były przeze
mnie i obiekt westchnień aranżowane tylko i wyłącznie w celu popatrzenia
sobie w oczy i poćwierkania.
:: Tak czy inaczej - zgadzam sie z Dorota, ze nasz umysl _powinien_ byc
:: takim "piorunochronem.
Owszem - umysł tak, ale Dorota pisała, że aby się zakochać, to potrzeba
spotkań i rozmów (czyli w domyśle - jeśli tych spotkań nie będzie, to się nie
zakochamy), na co jej odpisałam, że tak, ale te spotkania mogą być od nas
zupełnie niezależne.
:: Nie wierze w to, ze czlowiek zakochuje sie 'tak
:: niechcaca', ja tam zawsze wiedzialam, ze 'cos sie swieci',
Dla mnie to "coś się święci" jest już pierwszym etapem zauroczenia :-)
:: i to, czy kontynuuowalam gre bylo _zawsze_ swiadoma decyzja.
Nie wiem, co masz na myśli mówiąc "zakochuje się", ale dla mnie to jest tylko
i wyłącznie stan mojego umysłu (o którym często może nie wiedzieć osoba, w
której się zakochałam) i nic poza tym. Wyobraź sobie sytuację, że pracujesz z
facetem. Szef daje Wam wytyczne i od tej pory macie do zrobienia jakiś
wspólny projekt (czy cokolwiek innego). Dotąd nie znaliście się zbyt blisko,
w ogóle nie zwracaliście na siebie uwagi, ale teraz sytuacja sprawia, że
zaczynacie spędzać ze sobę więcej czasu, więcej rozmawiacie, częściej się
spotykacie (cały czas legalnie i bez żadnych podtekstów) coraz bardziej
poznajecie się nawzajem, odkrywasz, że to bardzo interesujący (niekoniecznie
w kwestii sex appeal'u) człowiek i nagle czujesz, że jeszcze moment, jeszcze
chwila, a wpadniesz w coś po uszy. To jest to Twoje "coś się święci". Gdy już
to sobie uświadamiasz - praktycznie nie ma wyjścia ;-)) Trudno, byś sobie
powiedziała "stop, nie wolno mi się zakochać", skoro właśnie odkryłaś, że już
się to stało.
Nie wiem, jak inni, ale ja nie potrafię kontrolować moich uczuć i emocji do
tego stopnia, by sobie powiedzieć "nie zakocham się i już". Ja co najwyżej
mogę zatrzymać się na tym etapie zauroczenia i nie pozwolić na nic więcej
(ani ze swojej, ani z tej drugiej strony) i to właśnie jest dla mnie tym
piorunochronem.
Abstrahując od tego problemu, cały czas jednak podtrzymuję zdanie, że nie
widzę potrzeby, by mówić o tym wszystkim swojemu partnerowi (temu legalnemu
;-))
:: Byc moze sa jednak ludzie, ktorzy zakochuja sie 'nie-wiedziec-kiedy' ;)
IHMO - każdy z nas zakochuje się nie-wiedzieć-kiedy.
Ale dopiero kochać zaczyna świadomie.
No chyba, że dla mnie "zakochać się" znaczy coś innego niż dla Ciebie :-)
--
PozdrawiaM.
|