Data: 2002-04-15 20:31:38
Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Koranja.." <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:a9cmn5$f7j$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "Marcin" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:a9a4la$437$1@news.onet.pl...
> >
> > >
> > Niestety ale rodzice popelnili kardynalne bledy przy wychowaniu.
A może to Ty jesteś nieprzystosowana. Zaczyna się okres zwany w psychologii
rozwojowej "sturm und dragen", okres buntu przeciwko autorytetom świata
dorosłych, rodziców przede wszystkim. U jednych przebiega to bardzo
łagodnie, u innych nastolatków niezwykle silnie i to nie tyle z "winy"
rodziców, co ich własnej konstrukcji psychicznej.
>
> Racja, ale pojscie na swoje laczy sie ze znalezieniem pracy, a jak wiadomo
w
> dzisiejszych czasach graniczy to z cudem - bo trzbea miec taka prace, zeby
> sie jakos z tego utrzymac. Mam ogromna chec pracowac, ale nie mam zadnego
> doswiadczenia. Watpie, czy ktos chcialby ryzykowac zatrudniajac mnie. :)
Dodaj do tego samodzielne wynajęcie mieszkania, opłata mediów, czyli koszty,
które dziś niekiedy przekraczają nawet możliwości dwojga pracujących ludzi.
U rodziców masz wikt, opierunek, ciuchy, naukę, telefon i dach nad głową za
darmo. Powiesz - to ich psi obowiązek. Pewnie tak, ale czy Ty za to wszystko
nie czujesz się zobowiazana nawet do elementarnej wdzięczności? Dajesz im do
zrozumienia, że dla Ciebie jakiś obcy chłopak liczy się bardziej niż oni? To
niech on Cię utrzymuje ;).
>
> Rozmawiam z nimi, dzisiaj nawet tez mialam pogawedke z mama... Ciagle
> slysze, ze przesadzam, ze to, ze tamto. Rozmawiam szczerze - mowie, co
mnie
> boli, co mi sie nie podoba.
A zastanowiłaś się, co ich boli?
> Mowie im cos wiele razy (ze np. mam dosc czegos, ze nie zycze sobie
jakiegos
> traktowania), a oni i tak to robia.
Ty zapewne też przestajesz się liczyć z ich zdaniem i robisz to, czego oni
sobie nie życzą. Nie mieliby przecież do Ciebie pretensji, gdybyś im nie
dała do tego powodów.
> Ten dom zle na mnie wplywa, dobrze o tym wiem. I to co mowisz - zebrac sie
> na odwage - to jest chyba naprawde jedyne wyjscie. Zebrac sie na odwage i
> wyjsc z domu. Na szczescie ta mysl we mnie dojrzewa i wiem, ze pewnego
dnia
> po prostu wyjade, tylko teraz nie mam na to sily. Wiem, ze musze to
zrobic,
> bo inaczej przegram swoje zycie...
Wtedy dopiero przegrasz. Ludzi chcących bezinteresownie Cię utrzymywać nie
znajdziesz. Nikt Cię już nie zaadoptuje, co najwyżej wykorzysta.
Dorrit
>
> .
>
>
> > Marcin
>
> Rowniez pozdrawiam
> ann
>
>
>
|