Data: 2008-02-26 14:50:51
Temat: Re: Taka jedna kwestia mnie męczy...
Od: "Hermiona" <b...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "morski.kac" <k...@g...com> napisał w wiadomości
news:5b49f977-0c40-4165-9f73-2ccaee1485bd@s37g2000pr
g.googlegroups.com...
hehehe, widze że się przerzucacie argumentami.
Z jednej strony kara szkoła-dom ma sens:
ale... moim zdaniem tylko wtedy gdy dziecko nie przejmuje się uwagą
(dostaje kolejne i kolejne i automatycznie podsuwa je rodzicowi do
podpisania,a rodzic je automatycznie podpisuje = to nie ma sensu, więc
trzeba wprowadzić ciąg dalszy kary)
Dokladnie o to mi chodzi. Jesli dziecko przynosi uwage i jest cale
szczesliwe lub na probe rozmowy twierdzi, ze wg niego wszystko jest OK -
musi byc kara. Ba, moim zdaniem "trucie" rodzica tez kara bywa. Przypadkowe
stluczenie szyby, jednorazowe gadanie na lekcji - to nie wymaga KARY.
Ale jesli mimo rozmow zle zachowanie sie powtarza, sprawa jest "grubsza"
(np. spore wagary), to juz kara w domu jest dopuszczalna, a w niektorych
przypadkach konieczna. Jesli dzieciak zawalil jakis przedmiot, nie odrabia
systematycznie zadan, musi poprawic, to zakaz pojscia na dyskoteke da mu
czas na popracowanie i da do myslenia. Jesli rodzic powie po raz 101 "trzeba
odrabiac zadania, grozi ci powtarzanie klasy" i nic wiecej - moze to nic nie
dac.
A teraz czy kara dom-szkoła miała by sens??? zastanówcie się, bo
zwykle się sprawdza to co działa w dwie strony... czy jeżeli dziecko
coś przeskrobało w domu i mama sobie z nim nie radzi, to pisze uwagę
do szkoły i szkoła:
a) rozmawia z dizeckiem o jego zachowaniu
b) nakłąda ewentualną karę...
Coz, w skrajnych przypadkach moze sie udac do szkoly do pedagoga i
wychowawcy i poprosic o pomoc, jak do dziecka dotrzec...
wybryki poza szkola maja czesciowo pokazac delikwentowi, ze nikt ego nie
toleruje, a czesciowo kolezankom i kolegom delikwenta, ze wszedzie trzeba
sie zachowywac poprawnie.
Kasia
|