Data: 2007-10-31 15:09:05
Temat: Re: Tesciowie/rodzice zakres praw
Od: "Basia Z." <bjz_(usun_toto)@poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Stalker" :
> Bo nie wiem dlaczego na jednostkowym (swoim) przykładzie wyciągasz
> wniosek, że skoro Tobie ujmy nie przynosi, to innym też nie.
> Zapewniam Cię, że są osoby, którym ciężko sobie z tym poradzić.
> Twój przykład pokazuje tylko, że to wcale nie musi być problem.
>
Nie jednostkowym.
Obracam się w towarzystwie mniej więcej w swoim wieku, ale to wszystko są
ludzie wykształceni, z otwartymi głowami.
Akurat przeważnie absolwenci Politechniki Śląskiej, chociaż nie tylko.
W każdym razie poznaliśmy się w czasie studiów lub tuż po i dalej się w tym
gronie przyjaźnimy.
Uwierz mi, ze dla człowieka, który ma olej w głowie zapytanie się o pomoc
kogoś młodszego (również w rodzinie) to nie jest żadna ujma.
Wszyscy moi koledzy (kilkanaście osób) mają świetne relacje ze swoimi
dorosłymi dziećmi.
> Ba, powiem nawet, że przy odrobinie wyczucia i sprytu można "problem"
> przekształcić w atut (mówię o Młodych) W końcu taka sytuacja daje Młodym
> ogromne pole do popisu, jako osobom, które świetnie sobie radzą.
> Można "pomóc" rodzicom "odnaleźć się" w obecnych czasach zyskując
> wdzięczność i szacunek...
>
> P.S. To nie moje zdanie że proszenie młodszego jest ujmą :-)
>
Poniżej / lub powyżej / pisałeś że to rodzi konflikty.
A moim skromnym zdanie więcej konfliktów w rodzinie rodzą absolutne ale to
absolutne bzdury, jak np. to ze ktoś położył przed telewizorem brudną
ścierkę.
Również pewne nawyki i przyzwyczajenia, które się wyniosło ze swojego domu
rodzinnego, a w domu rodzinnym partnera nie były akceptowane (dotyczące np.
porządku). To się stopniowo "dociera" jeśli właśnie rodzice się nie wtykają.
Jeszcze większym i poważniejszym problemem jest ustawienie priorytetów.
Jesli np. mój syn zakochałby się w dziewczynie, która byłaby domatorką i
której największym marzeniem byłby zakup nowych mebli i dywanów - to po
pierwsze ja bym nie wróżyła dobrze temu małżeństwu, a po drugie - nie
miałabym o czym z nią gadać.
Mam nadzieję że nie byłabym okropną teściową, bo z zasady się nie wtykam do
jego spraw, no ale na pewno takiej synowej bym nie polubiła.
I te priorytety to są chyba najważniejsze przyczyny konfliktów - dlatego
chyba warto się dłużej zastanowić przed ślubem.
W dawnych tradycyjnych społeczenstwach nie było chyba aż takiego
zróżnicowania postaw życiowych, priorytet był jeden - aby przetrwać.
Pozdrowienia
Basia
|