Data: 2008-09-08 11:43:38
Temat: Re: Ubiór szkolny, co można a czego nie? ;)
Od: Lolalny Lemur <shure1@nospam_o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Iwon(K)a pisze:
>> Ja do pracy moge przyjść nawet z wygolonym na głowie krzyżem celtyckim i
>> nikt się nie przyczepi. A na porządku dziennym jest łażenie w szortach.
>> Ja nie jestem dojrzała czy mój szef dziecinny?
>
> zalezy gdzie pracujesz...
No pewnie :) W sekretariacie bym nie wytrzymała ;)
Chodzi mi o to, że nie każdy musi się koniecznie przystosowywać, bo nie
strój zdobi człowieka. I że IMHO warto o tym porozmawiać z
nauczycielem/przełożonym/rodzicami, jeżeli jest taka szansa. Bo może to
co sobą reprezetujesz jest bardziej wartościowe niż to co na sobie nosisz.
Teraz się rozklepię, bo zaraz pójdą w ruch przykłady biurowe: wiadomo -
mundurki sekretarskie i tym podobne istnieją i istnieć będą. Ale
decydując się na pracę w firmie A przyjmujesz świadomie warunki
narzucone przez szefa. Jeżeli szef jest niekumaty to oczywiście trzeba
się przystosować (lub zmienić pracę - to ja), ale to wszystko jest z
własnej woli (tak wiem, nie każdy ma mozliwość zmienić pracę).
Juz piszę do czego dążę tak w ogóle: chodzi mi o to, że według mnie
szkoła nie ma uczyć chodzenia równo w rządku i wyglądania w jedynie
słuszny sposób, bo to są jakieś gówno warte szczegóły. Jak dla mnie
powinna uczyć kreatywności, tolerancji i kulturalnej dyskusji,
przedstawiania swoich argumentów i słuchania cudzych. Więc nieodmiennie
nie podobają mi się mundurki, prikazy długich spodni, krótkich włosów,
zakaz czaszek i dredów nie poparte w dodatku niczym poza "pani dyrektor
kazała". Ale namotałam :D
LL
--
Nasze: http://picasaweb.google.com/Elske72
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych dzwiekow
- niektore przypominaja odglosy wielorybow i policyjna
syrene, inne, jak u lemura wari, smiech szalenca.*
|