Data: 2010-02-08 21:52:14
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 8 Feb 2010 14:36:37 +0100, Przemysław Dębski napisał(a):
> Chodzi o pokusę. Pokusa sama z siebie i w swej naturze kusi by jej ulec -
> taka jest jej istota. Jedni sobie z pokusami radzą, inni im ulegają, ale
> jeśli ktoś mi powie iż z pokusą nigdy się nie spotkał ... to znaczy że za
> dużo przy kompie siedzi :)
Wiesz, dziwny jesteś. Niedawno właśnie MŚK wspominał z kuzynem młode lata
licealne, kiedy to wracało sie późno do domu i takie tam. Kuzyn opowiadał,
jak to dostawał od ojca op... za notoryczne spóźnianie się po wyznaczonej
późnowieczornej godzinie i jak to mecze z ojcem rozgrywał, aby nie dać się
stłamsić czy jakoś tak, więc wracał póżniej zawsze. Przynajmniej o 15
minut, żeby tylko nie wrócić o tej porze, o której miał wrócić. Opowiadał,
co to niby ojciec robił wtedy - a to że drzwi raz zamknął na klucz, więc
trzeba było ojca "ukarać" i przenocować u kolegi (telefonów komórkowych nie
było, stacjonarnego kolega nie miał) - a niech sobie staruszek nockę
"przehula" bezsenną, skoro taki wstrętny wobec czupurnego młodego
samczyka...
Na to MŚK: "Powiedz, a dlaczego koniecznie chciałeś później wracać? Ja
nigdy nie miałem potrzeby dokopywania ojcu".
Wielkie oczy kuzyna były jedyną odpowiedzią.
:>
> Pierwsze więc primo - uczciwość względem siebie - czyli kusi mnie - po
> prostu fakt. I teraz:
> Przedstawmy problem bardziej lajtowo. Czy ucziwe względem partnera jest
> udawanie że nie kusi ?
Kogo kusi, ten ma kiepskiego partnera - braki zawsze ludzie chca sobie
wyrównywać poza ukłądem, ztp.
Niektórych nie kusi. Po prostu.
Nie mylić z brakiem okazji do spotkania z pokusą.
--
Ikselka.
|