Data: 2007-10-15 14:29:35
Temat: Re: Uczeń - ile nauki w szkole a ile w domu?
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "MONI|<A"
>
> Moi rodzice nie dali sie na takie numery naciągać, i nie raz będąc
> dzieckiem
> miała do nich o to żal.
>
Sama widzisz. :))
>> Mam 10x więcej problemów z nadgorliwością rodziców, niż z totalnym
>> brakiem
>> pomocy. Były klasy, właśnie te dobre i ambitne, gdzie z wielkim żalem
>> rezygnowałam z ciekawszych i bardziej rozwijających form prac domowych -
>> gołym okiem ponad połowa była dziełem dorosłego, zero gwarancji, że
>> pozostali robili sami... nie szło uczciwie ocenić.
>
> No właśnie, jak te prace nauczyciele oceniają?
Takie, czyli ewidentnie zrobione przez nieucznia?
Podwójnie na przykład. Piątka dla rodzica i pała dla dziecka - obie oceny na
pracy, do dziennika pójdzie trzecia, już za samodzielne dzieło. W projektach
(na ochotnika), gdzie umowa jest jasna, że praca ma być wyłącznie
samodzielna po pierwszym razie jest zwrot pracy bez oceny, recydywa oznacza,
że nie przyjmę kolejnych do końca półrocza.
> Piątka piątce nie jest równa, a wcale nie stanowi to zachęty do dalszej
> samodzielnej pracy dla ucznia.
>
Ocenianie jest tematem rzeką, zasadniczo do dziś nie ma zgody, czy oceniamy
wynik w wartościach bezwzględnych, porównawczo do grupy, odpowiednio do
włożonego wkładu pracy - właściwie ocenia się mieszanką tych trzech
systemów. Ważne, żeby zasady u danego nauczyciela były jasne, znane z góry i
akceptowane przez ocenianych.
EwaSzy
|