Data: 2010-02-16 13:28:50
Temat: Re: Walentynki (nie dla klapsomanów)
Od: "Qrczak" <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W Usenecie Chiron <e...@o...eu> tak oto plecie:
>
> Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:hlduto$5hq$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>> Ikselka pisze:
>>
>>> Dlatego nie cierpię Walentynek, że to amerykańskie święto, które mnie
>>> traktuje jak bezmyślne i bezduszne urządzenie peryferyjne, podobnie
>>> jak robią to ich reklamy w rodzaju "Przytul swoje dziecko" itp.
>>> Infantylizacja i znieczulica spoleczna jest już tak spotegowana i
>>> powszechna, że w sumie może i trzeba uczyć ludzi, kiedy mają kochać,
>>> kiedy się całować, a kiedy przytulać. Ale mnie uczyć nikt nie musi.
>>> :-/
>>
>> Czy Ty aby zbyt poważnie do tych walentynek nie podchodzisz? Przecież to
>> zabawa jest, a nie jakieś wielkie święto.
>>
>> Ewa
>
>
> ...że się włączę- dla mnie to zawsze było takie niepolskie, bezmyślne
> naśladowanie obcych świąt i obyczajów. Polskim świętem, bardzo wykpionym
> i bezlitośnie krytykowanym- to jest Święto Kobiet (8 marca). Przyjęło
> się u nas z wielu względów: jest to święto pań (walentynki- wszystkich
> "zakochanych"), a przede wszystkim jest już jakoś umocowane w naszej
> tradycji. Nie bez znaczenia jest też to, że jest miesiąc później niż
> walentynki (kwiaty, oczywiście- kwiaty!).
> Jeśli chodzi o walentynki- w naszej tradycji nie było zachowań
> seksualnych (bo to chyba właściwe określenie) polegających na
> dominującym kobiecym zdobywaniu partnera (jak w USA). Walentynki do
> tego pasują: dziewczyna może wysłać kartkę chłopakowi, który jej się
> podoba z napisem "kocham cię- jestem twoja". Tego w naszej kulturze nie
> było. Preferowane były zachowania odwrotne: to chłopak zdobywał
> kobietę.
To musi więc być podwójnie przykre, że to i tak kobieta decyduje, czy
wyjdzie za tego akurat mężczyznę.
Qra
|