Data: 2003-01-27 17:47:35
Temat: Re: Wiecej szczescia poprosze! (DLUGIE)
Od: "Bacha" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Elle napisał w wiadomości news:W8cZ9.243296$TY.2502054@news.chello.at...
> > Na czym w takim razie polegać ma "absolutny" charakter szczęścia (jak w
> > pytaniu)?
> > Bo w tym, moim zdaniem jest pogrzebany cały pies.
> Mówiąc o 'szczęściu absolutnym' (nie wiem czy jest jakaś 'fachowa'
definicja
> tego pojęcia) miałam na myśli taki stan, w którym człowiek
[cut]
absolutny - (filozof.) istniejący bezprzyczynowo, niezależny, bezwzględny,
samoistny, idealny;
absolutny - (pot.) całkowity, zupełny;
Tobie chodziło o to drugie, a ja pultałam się przy pierwszym.
Wróćmy zatem do psychologii i jak chce Sławek, zachaczmy o biologię. ;)
Szczęście nosimy w sobie, a właściwie w swoich genach. Do takiego wniosku
prowadzą badania. Dowodzą one, że nasz podstawowy poziom dobrostanu
określają geny, a wydarzenia życiowe jedynie na krótko zmieniają osobiste,
subiektywne odczucie zadowolenia. Po każdym epizodzie radości lub rozpaczy
powracamy do pewnej normy, czyli poziomu nastawczego (set point). Ten poziom
nastawczy jest zróżnicowany osobniczo i w znacznej mierze wyznaczony
genetycznie.
Szczęścia całkowitego, zupełnego zatem nie ma.
Może być tylko względnie wysoki ten poziom nastawczy.
"Ja to się cieszę byle czym ..." - była chyba taka piosenka. ;)
Ja dodałabym do tego "efekt nasycenia", który najprościej ujęłabym w
stwierdzeniu, że nie da się być prmanentnie szczęśliwym z tego samego powodu
(krótko mówiąc : powszednieje). ;)
Pozdrówka. Bacha.
|