Data: 2011-11-06 16:58:43
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 5 Nov 2011 10:32:25 -0700 (PDT), Szpilka napisał(a):
> On 4 Lis, 17:33, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
>> Dnia Fri, 4 Nov 2011 17:04:02 +0100, Szpilka napisał(a):
>>
>>
>>
>>
>>
>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>>news:xegwb4bultv1$.1krk24fxe5p7k$.dlg@40tude.net.
..
>>>> Dnia Fri, 4 Nov 2011 13:36:16 +0100, Nixe napisał(a):
>>
>>>>> "Ikselka" napisał
>>
>>>>>> Lepiej mówić, że się zabiło z miłości... żeby dzieci nie musiały żyć bez
>>>>>> miłości!
>>
>>>>> Toż nie zabijaj, tylko otocz miłością te niezabite.
>>
>>>> Nie mam takiej fizycznej możliwości -
>>
>>> No jak. Dzieci z domu Ci poszły, Ty w tym domu siedzisz. Toż to najlepsze
>>> warunki na przygarnięcie sieroty.
>>
>> Mój dom jest dla moich wnuków.
>> Dla DZIECI moich córek.
>
> To nie pisz, że nie masz fizycznej możliwości tylko że nie chcesz
> tego
> zrobić.
Nie wolno mi. To zwiększyłoby nieodpowiedzialność, podziałałoby
demoralizująco na kobiety abortujace dzieci - pozwalałyby sobie na każdą
ilość nieodpowiedzialnego seksu, a grożąc mi aborcją żądałyby, abym brała
każde następne dziecko, którego też nie chcą.
Identyczny skutek mają obecnie schroniska dla psów - im więcej schronisk,
tym większa demoralizacja i lekkomyślność społeczeństwa odnośnie
powoływania do życia tych zwierząt.
>> Których nikt nie będzie chciał abortować.
>
> A co w sytuacji, gdyby Twoja córka była w ciąży zagrażającej jej
> życiu? I by
> Ciebie pytała o radę?
>
Zapominasz, że my wierzymy w Boga. Nie jesteśmy same, nie poprzestałybyśmy
w takiej sytuacji na radzeniu sobie nawzajem. W takich sytuacjach my
polecamy się Bogu. Ale rozumiem, ze Ty musiałabyś sobie inaczej radzić...
|