Data: 2004-08-13 07:52:50
Temat: Re: Wozek
Od: "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W piątek 13-sierpnia-2004 o godzinie 09:18:20 Scalamanca napisał/a
>Adamie, głowa do góry! Przetestuj wózek, to naprawdę nie jest
>żadne zło wcielone. Wózek znacznie ułatwia życie (a przy okazzji
>zwiedzisz piękne warszawskie podjazdy z 3-centymetrowymi
>krawężnikami, windy, które nie mają ścian, do których wsiada się
>przez kibelek, a wysiada w budcze telefonicznej; i masę innych
>atrakcji ;-)).
Ja wiem, nie załamuję się, i póki co kule zamierzam zabierać ze sobą.
Chodzi mi raczej o to, że to jakiś etap w życiu człowieka się zamknął,
i tyle.
Ja od dziecka byłem wychowany przez Rodziców tak, że musiałem sobie
radzić we wszystkim, a jak na przykład Tata próbował mi w czymś
pomagać, co w zasadzie mogłem zrobić sam, to był ochrzaniany przez
Mamę.
Dzięki temu bardzo długo nawet nie miałem świadomości tak naprawdę, że
jestem kaleką. Teraz niby tę świadomość mam, ale wózek to jest takie
podkreślenie tego stanu (przynajmniej dla mnie) i dlatego trochę mi
ponuro. Ale już się przyzwyczajam i nawet cieszę się, że znowu będę
mógł połazić po mieście - dawno już tego nie robiłem, oj, bardzo
dawno. Co najwyżej samochodem z punktu A do punktu B, wysiąść,
załatwić co jest do załatwienia, po czym udać się do punku C. A tak
zwyczajnie połazić... tego już całe lata nie robiłem.
Pozdrawiam więc gang wózkowiczów, do którego niedługo dołączę.
Kiedyś kiedyś, dawno temu jeździłem na wózku po jakiejś operacji i
nauczyłem się różnych sztuczek (jeżdżenie na tylnych kółkach i takie
tam...), ale pamiętam, że zawsze największym problemem to były te
przednie małe kółeczka, które się okropnie szybko psuły. Teraz też tak
jest, czy też jakość tego wszystkiego jest lepsza niż w połowie lat
70?
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
|