Data: 2002-01-08 00:37:10
Temat: Re: Wychowanie
Od: Izabella Wieczorek <i...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sun, 30 Dec 2001 13:49:23 +0100, Marynatka <m...@f...net>
wrote:
>Dnia Sun, 30 Dec 2001 12:14:11 +0100, podpisując się jako "Mierzwiki"
><m...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :
>>"Mój przyjaciel, kiedy ma już dosyć wybryków swojego syna, kiedy rośnie mu
>>ciśnienie, zaciskają się szczęki i zaczyna świerzbić ręka, bierze głęboki
>>oddech i mówi sobie w myślach:
>>Nadejdzie taki dzień, kiedy przyjdziesz do mnie wzruszony i z przejęciem w
>>głosie powiesz:
>>- Tato, będę ojcem.
>>Wtedy, tylko się uśmiechnę."
>Przepiękne....
>Mam nadzieję, że wryje się to w pamięć wszystkim rodzicom którzy
>unoszą rękę na dziecko.
Nie wryje się niestety, prędzej uśmiechną się z politowaniem.
Łatwiej jest dziecku przylać niż tłumaczyć setki razy albo odwracać
uwagę od brojenia i organizować czas. W pierwszym przypadku
rzeczywiście działa zasada kija i marchewki ale nie zgadzam się z tym,
że nikt nie wymyślił nic lepszego. Mój ojciec nigdy w życiu nie
uderzył mnie ani mojego brata, pozwalał nam na więcej niż mama i nie
odcisnęło się to na nas piętnem rozwydrzonego bachora. Nie
wchodziliśmy mu na głowę, wręcz przeciwnie - jak powiedział nie to nie
było dyskusji.
Zapewne każde dziecko ma inny temperament i czasem cierpliwość
dorosłych jest wystawiona na próbę ale rodzic powinien znaleźć do
niego drogę. Zgadzam się z opinią, że podnoszenie ręki na dziecko jest
oznaką słabości rodzica.
Pozdrawiam
--
Izabella Wieczorek
i...@p...com
|