Data: 2006-03-07 16:24:56
Temat: Re: Z zagrypionego Torunia...
Od: "Przemodar" <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"aniared" <a...@n...pl> ostrzega:
> Problem jest tego rodzaju, że wirus H5N1 może zmutować z grypą ludzką
> tworząc szczep, który może umożliwiać zarażanie się ludzi między sobą.
> [...] ludzie powinni maksymalnie wystrzegać się kontaktu z wirusem H5N1,
> aby zredukować ryzyko mutacji, która może spowodować epidemię.
Co do maksymalnego wystrzegania się - mało się nie obśmiałem ze śmiechu,
kiedy telewizornia pokazała pewną scenkę - ubrany jak kosmita wojak, w
kombinezonie, w masce pgaz., przez gumowe rękawice brał martwego ptaka...
Od jakiegoś faceta w gumiakach i kufajce, z petem w zębach, który mu tego
ptaka podawał gołą ręką :-)
Ogólną wesołość spowodowała też nasza władzucha, obkładając średniej
wielkości miasto ...matami. To musiałby być wielce ciekawy widok, gdyby
jakiś łabędź lub inne ptaszydło przespacerowało się po tych matach i
wytarło w nie łapki. Inna możliwość przeniesienia wirusa na kołach
samochodów (ale już nie na nadkolach, masce, szybach itp.) może być wtedy,
gdy samochód rozjedzie takiego ptaka i zdąży jego resztki dowieźć do maty
na rogatkach miasta. Tylko co z resztkami, które wbiją się w bieżnik?
Oczywiście jeśli auto rozjedzie takiego ptaka tuż za rogatkami miasta, to
już nikogo to nie obchodzi - rozwiezie zarazę do następnego miasta...
Biorąc pod uwagę fakt, że wirus na wolnym powietrzu przeżywa około
dwudziestu minut, to może być problem z jakimkolwiek złapaniem tej
paskudy. Zanim merdia ostrzegą, to nie zdążę dobiec na miejsce wypadku
nawet. Poza tym chory łabędź musiałby nakichać na mnie albo musiałbym go
wrąbać na surowo, razem z pierzem. Oczywiście wirus może przetrwać dłużej
np. w ptasich odchodach, a jak wiadomo ulubioną rozrywką spacerowiczów
jest tarzanie się w quanie. Generalnie więc zalecam panikarzom długie
kąpiele i odpoczynek.
Niech żyje tatar z żółtkiem, kogel-mogel i zdrowy rozsądek!
--
Pozdrawiam
"Powiedziałem i ukoiłem sumienie..."
|