Data: 2003-02-12 13:13:49
Temat: Re: Za drogo leczyla
Od: Oleńka <o...@b...wroc.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Pod tytulem "Za drogo leczyla" ukazal sie w dolnoslaskiej wkladce Gazety
> Wyborczej ciag artykulow o pewnej lekarce z Wroclawia, ktora "za drogo
> leczyla" i dlatego stracila prace. Lekarka ta kierowala pacjentow na rozne
> drogie badania specjalistyczne, na ktore nie bylo stac Kasy Chorych,
dlatego
> ta rozwiazala z nia umowe o prace.
Oj, takie tam środowiskowe pogrywy, każda ze stron miała swoje racje i
każda inaczej przedstawiała sytuację.
> Drogie leczenie pewnych pacjentow uszczupla istotnie pule pieniedzy i
> niewiele pozostaje dla innych....
Ale PEWNYCH pacjentów trzeba leczyć drogo, nie na wszystko pomaga
paracetamol i krople miętowe.
> Przeszczepy organow, przedluzanie zycia na sile - przeciez to kosztuje
> majatek. Jezeli odbywa sie to za czyjes prywatne pieniadze - no to OK, ale
> jesli pieniadze maja byc brane ze wspolnego worka - to cos mi tu nie
gra.....
> Jak sadzicie?
Gdyby droga Ci osoba zachorowałą np. na nowotwór, przy którym rokowania są
marne, to uznałbyś, ze to jest "przedłużanie życia na siłę" i od razu
umawiał się z grabarzem? Czy może zmieniłbyś zdanie i ł ją jednak leczyć?
Nawet jeśli np. byłby konieczny drogi przeszczep szpiku.
Myślałbyś w tym momencie, że może przez to zabraknąc pieniędzy na chora
nogę Twojej sąsiadki?
A wracając do artykułu w Wyborczej: przecież ta p. internistka nie kierowała
ludzi na przeszczepy i nie "przedłużała im zycia na siłę". To nie tak
wgląda. Nie wiem, jak wyglądały jej nadużycia: może np. "zaszalała" i
wystawiała skierowania na posiew i zrobienie antybiogramu przed wypisaniem
antybiotyku? ;-)
Mieszkam we Wrocławiu właśnie i zawsze musze to robić prywatnie. Oraz wiele
innych niezbednych naprawdę badań.
O.
|